czwartek, 28 lutego 2013

Smak dzieciństwa. Kasza manna na mleku.

 Kasza manna na mleku z cynamonem i pomarańczą




Jakie jest moje ulubione śniadanie w zimę? Bez zastanowienia odpowiem, że cieplutka kasza manna i kubek gorącej zielonej herbaty. Szczerze mówiąc nie przepadam za zimą, owszem jest ładnie, kiedy są święta <o ile wtedy spadnie śnieg; )> i za oknem widać biały puch wiszący niedbale na drzewach, a w piekarniku właśnie piecze się pyszny piernik i w domu unosi się zapach cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej. No tak, wtedy jest ładnie. Ale wtedy też siedzę w ciepłym domu, popijam herbatę i nie martwię się, że na zewnątrz jest ujemna temperatura.Gorzej jest, jak święta się skończą i trzeba iść na uczelnie, czy gdziekolwiek indziej. Jak pomyślę o tym całym ubieraniu się, o marznięciu na przystanku autobusowym i o spóźnieniach autobusów, bo akurat zasypało drogę to odechciewa mi się tego białego puchu.
I wtedy jem właśnie kaszę manną. Jest niesamowicie sycąca, rozgrzewająca i chociaż trochę zmniejsza moje zniechęcenie do wyjścia w taką pogodę. Długo szukałam odpowiedniej proporcji kaszy, mleka i cukru, bo albo wychodziła za gęsta, albo za rzadka, albo za słodka. Ale do wytrwałych świat należy. I po kilku próbach w końcu udało mi się otrzymać konsystencje spełniającą moje wszystkie oczekiwania. Jej delikatny smak przełamuje dosyć spora "szczypta" cynamonu, który dodaje jej niesamowitego charakteru i aromatu.
Z tej proporcji otrzymacie dosyć gęstą kaszę, ja właśnie taką lubię najbardziej. Nie jest jednak na tyle gęsta, żeby łyżka mogła w niej pionowo stać. Nadal zatrzymuje swoją kremową konsystencje i jest po prostu pyszna.

Kaszka manna na mleku z cynamonem

składniki na jedną porcję(raczej kobiecą, faceci pewnie zjedliby więcej):

- 250 ml mleka
- 1.5 łyżki kaszy mannej
- 1 łyżka cukru
- 1/2 łyżeczki cynamonu*


do podania:
- kawałek pomarańczy
- gęsty sok żurawinowy
- opcjonalnie wszelkiego rodzaju płatki, granola itp. 


Do garnka ( u mnie bardzo stary garnek mojej babci, mleko się w nim nigdy nie przypala) wlać mleko.
Dodać cukier i cynamon. Wszystko wymieszać.
Gotować a małym ogniu, żeby mleko mogło powoli się gotować a cukier w spokoju się roztapiać.
Gdy mleko się zagotuje powoli zacząć wsypywać kaszę manną. Najlepiej zacząć od jednej łyżki i później stopniowo, jeśli to konieczne dosypywać kolejne części. Należy chwilę poczekać przed wsypaniem następnej porcji, bo im dłużej będziemy gotować kaszę manną tym będzie bardziej gęsta, dlatego lepiej jest wsypywać ją partiami, wtedy macie pewność, że uzyskacie odpowiednia konsystencję. Cały czas należy kaszę mieszać, żeby nie porobiły się gródki i, żeby się nie przypaliła.
Kiedy nasza kasza manna będzie gotowa przelewamy ją do miseczki i podajemy z dowolnymi składnikami. Polecam połączenie pomarańczy, soku żurawinowego i cynamonu.

*W przepisie jest sporo cynamonu, jeśli nie przepadacie za nim warto ograniczyć go do 1/4 łyżeczki, ale warto spróbować z 1/2, obiecuję, że będzie bardzo smaczne.
Smacznego!













Akcja:

środa, 27 lutego 2013

"Co to, żółty groszek? Hmm smaczne, bardzo smaczne"

Ciecierzyca w sosie pomidorowym z ryżem basmati

 

Pierwszy raz jadłam ciecierzycę w bardzo przytulnej i "pysznej" restauracji w Katowicach, w Złotym Ośle. Wprawdzie jest to restauracja wegetariańska, w której nie znajdziemy wielkich, krwistych steków i masy tłuszczu, ale jest to zdecydowanie miejsce godne polecenia, w którym najecie się nawet bez mięsa<bo wiem, że niektórzy sobie nie wyobrażają obiadu bez niego>. Bardzo fajną rzeczą jest to, że płacąc za porcję jedzenia macie do dyspozycji cały bar sałatkowy, z którego możecie korzystać dowoli. Jest tam jedna surówka, która podbiła moje serce i zawsze, jak mam okazję tam jeść, nigdy nie żałuje miejsca na talerzu dla niej; )
Ale wracając do ciecierzycy. Najbardziej lubię w niej jej chrupkość i uniwersalność, bo ciecierzyca nadaje się do naprawdę wielu rzeczy. Pewnie jedną  przyczyn jest jej delikatny smak, który nie zaburza potrawy a jedynie ją podkreśla pięknym krągłym kształtem i owym wspaniałym kremowym smakiem.
Ostatnio nagle nasza mnie na nią ochota, a że w szafce czekały pomidory w puszce do wykorzystania, stwierdziłam, że jedno z drugim będzie świetnie pasować.
Trochę musiałam jej poszukać, bo w nie każdym "dużym" sklepie jest ciecierzyca, co szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiło. Ale może to ja miałam pecha do sklepów.
Ale kiedy już znalazłam wszystkie składniki i zaczęłam gotować okazało się, że obiad zrobiłam w jakieś 25 min. Jeśli ktoś naprawdę by się spieszył, wyrobiłby się nawet w 15 min. Studenci byliby zachwyceni: ) Nie trzeba robić nic wymyślnego, składniki są tanie i przygotowanie nie zajmuje dużo czasu.
Nic tylko brać się do roboty: )


Ciecierzyca w sosie pomidorowym z ryżem basmati
na dwie średnie porcje

składniki:

- puszka ciecierzycy (400g)
- puszka pomidorów bez skórki (450 g) <w sezonie oczywiście świeże>
- 1 niewielka cebula
- 1-2 ząbki czosnku
- woreczek ryżu basmati
- kilka gałązek dymki (zielona część)
- sól, pieprz, papryka ostra i bazylia do smaku
- oliwa z oliwek do smażenia 

Cebulę i czosnek pokroić w drobną kosteczkę. Na rozgrzaną patelnie wrzucić najpierw cebulę, chwilę podsmażyć, a następnie wrzucić czosnek. Wszystko mieszamy i smażymy do zeszklenia cebuli.
W między czasie nastawić w niewielkim garnku wodę(osoloną) na ryż i zagotować. Kiedy woda będzie się gotować wrzucić do niej ryż i gotować na wolnym ogniu zgodnie z zaleceniami na pudełku <najczęściej trwa to 12 min>
Na patelnię z cebulą i czosnkiem  wrzucić całą puszkę pomidorów, rozdrobnić drewnianą łyżką i poddusić, żeby pomidory się rozpadły a sos się zredukował. Doprawić przyprawami według uznania i chwilę poddusić.
Kiedy sos lekko zgęstnieje <po ok 10 min> dodać odsączoną z zalewy ciecierzycę i wszystko gotować jeszcze przez ok. 5- 7min.
Na talerzu ułożyć ryż, polać sosem, a wszystko posypać pokrojoną dymką i odrobiną bazylii.
Smacznego!








(Warzywa strączkowe edycja zimowa-ZAPROSZENIE



wtorek, 26 lutego 2013

Lato w zimę i bardzo orzeźwiający deser.

Deser jogurtowy z kiwi i orange curd




"Zjadłabym coś dobrego, jakiś deser. Zobacz, co mamy w lodówce. Zrobisz coś z tego?" Tak właśnie powstają przepisy w 5 minut, gdzie nie ma czasu na wielkie wymyślanie i kombinowanie, trzeba w sekundę popatrzeć, co mamy w lodówce i , co można z tego zrobić, tak, żeby smakowało i było dobrym zakończeniem udanego obiadu. 
Zaletą takich przepisów jest nauka szybkiego i konstruktywnego myślenia w kuchni i selektywne dobieranie składników na bazie tego co akurat mam w lodówce. 
I tak właśnie powstał ten deser, nie przekombinowany, prosty ale za to bardzo smaczny. Oczywiście wielkiej trudności nie ma w tym, żeby pokroić owoce, przygotować jogurt i wyłupać orzechy, bo to potrafi zrobić każdy bez dużej wiedzy kulinarnej. Ale czy takie przepisy nie są właśnie najprzyjemniejsze? Szybko, tanio, sprawnie, bez wielkich przygotowań? Lubię sobie czasem utrudniać życie w kuchni i robić coś bardzo pracochłonnego czy trudnego, bo trzeba popełniać błędy i uczyć się na nich, ale robienie rzeczy prostych i szybkich ratuje mi od czasu do czasu życie. Mam na coś ochotę, mam to za 5 minut. Nie muszę czekać godziny na ciasto.
Ten deser jest właśnie taką przyjemną i prostą "ochotą", którą można przygotować zawsze. I ładnie wygląda i dobrze smakuje, czego chcieć więcej?
Możecie go zrobić z przeróżnymi owocami, np truskawkami, malinami, brzoskwiniami, ananasem, tutaj panuje kompletna dowolność. Jednak, jeśli są to owoce kwaśniejsze warto dodać do jogurtu trochę cukru pudru, żeby całość nie była zbyt kwaśna.


Deser jogurtowy z kiwi i orange curd
2 porcje

składniki:
- 280 g jogurtu naturalnego
- 1 płaska łyżka cukru pudru <można pominąć>
- 30 g orzechów włoskich
- 30 g płatków migdałowych
- 20 g płatków owsianych
- 20 g wiórków kokosowych
- 20 g płatków cynamonowych <mogą być inne>
- 4 duże łyżki oragne curd
- 4 kiwi

Kiwi obrać ze skórki, dwa pokroić w kostkę, dwa pozostałe na 8 półksiężyców.
Rozgrzać patelnię, wrzucić najpierw orzechy włoskie, chwilę podprażyć, następnie płatki migdałowe i płatki owsiane, a na samym końcu wiórki kokosowe. Prażyć do zarumienienia, następnie natychmiast przełożyć do miseczki.
Płatki cynamonowe rozgnieść na mniejsze kawałki, połączyć z podprażoną mieszanką.
Do pucharów nakładać po kolei: ok 2 łyżki jogurtu, kiwi w kostce, garść chrupkiej mieszanki, 2 duże łyżki orange curd, kolejne 2 łyżki jogurtu. Wszystko ozdobić kiwi pokrojonymi w półksiężyce i posypać chrupiącą mieszanką.
Smacznego!







poniedziałek, 25 lutego 2013

Domowa naleśnikarnia i zielono- biało- żółta przyjemność

Naleśniki ze szpinakiem i twarożkiem





Te naleśniki to jedno z pierwszych potraw, które zrobiłam sama, zaczynając gotować. Pewnie, ktoś mi powie, naleśniki? Co w tym trudnego? Wymieszać mąkę z mlekiem i jajkami, też mi coś. No tak, niby takie proste i nie wymagające dużego zaangażowania kulinarnego, ale dla osoby, która zaczyna zabawę z kuchnią nawet naleśniki potrafią być trudne.
Teraz oczywiście ciasto naleśnikowe robię automatycznie, mam parę ulubionych przepisów, bo jak to bywa, każdy przepis jest trochę inny i każdy naleśnik ma swój urok. Ale kiedyś nie wiedziałam, że ciasto powinno odpocząć po mieszaniu, aby było bardziej pulchne, że powinno być bardziej a nie mniej lejące. 
Kiedyś robiłam naleśniki na oko, trochę mąki, jedno jajko, trochę mleka i zawsze uważałam, że jak ciasto będzie bardziej gęste, naleśnik wyjdzie lepszy. I jakie było moje zaskoczenie, kiedy w przepisie zobaczyłam na 100 g mąki aż 300 ml mleka. Pomyślałam sobie wtedy, że przecież to woda wyjdzie a nie ciasto. Owszem wyszło lejące się, ale naleśniki były przepyszne, bardzo delikatne i puszyste. Od tamtej pory używam do robienia naleśników różnych przepisów ze sprawdzonymi proporcjami. Warto próbować różnych przepisów i znaleźć swój ulubiony. Ja szukałam i nadal właściwie szukam, ale parę już mam: ) Naleśniki na oko to nie to samo, co naleśniki z idealnie dobranymi proporcjami, uwierzcie; )
Druga sprawa, jeśli o naleśniki chodzi to ich grubość. Ja wolę bardziej grube, dlatego zawsze robię albo z półtorej, albo z podwójnej porcji niż ta podana  w przepisie, bo nie wiem jak z 100 g mąki może wyjść 8 naleśników, to albo musi być cienki, jak papier, albo patelnia musi być malutka. Mnie nigdy nie wyszło jeszcze tyle, ile powinno a znowu przesadnie grubych naleśników nie robię. No ale to oczywiście wszystko kwestia gustu i kwestia doboru składników, bo mąka mące nierówna, to samo tyczy się jajek, mleka, itp. Dlatego naleśniki nigdy nie wychodzą takie same, oczywiście ich smak jest minimalnie różny i praktycznie niewyczuwalny< jeśli oczywiście posługujemy się tylko jednym przepisem>, ale to zawsze będzie ten "inny" naleśnik.
To ciasto naleśnikowe jest delikatne, ale miałam do czynienia z delikatniejszymi<wtedy sztuką jest przewrócenie ich na drugą stronę, bo niesamowicie się rwie>, nie strzępi się, łatwo odchodzi od patelni i daje się przewracać na drugą stronę. Jest bardzo smaczne i można go używać zarówno w wersji słonej, jak i słodkiej< wtedy ilość cukru jest zależna od Waszych preferencji smakowych>.
Sam przepis jest bardzo prosty, nie lubię za bardzo udziwniać dań w kuchni, bo nie dość, że czasem jest to po prostu niesmaczne, to nie mam jeszcze takich predyspozycji do mieszania przeróżnych składników, tak, aby wszystko do siebie idealnie pasowało.
Połączenie szpinaku  i twarogu dla mnie jest bardzo trafione i lubię go wykorzystywać w przeróżnych formach, począwszy od naleśników a kończąc na cieście francuskim czy roladkach drobiowych.
A pomyśleć, że kiedyś nienawidziłam szpinaku?: ) 


Naleśniki ze szpinakiem i twarogiem
na 8-9 naleśników grubości takiej, jak na zdjęciach

składniki na ciasto:
- 150 g mąki pszennej (używam albo luksusowej albo mąki Basi do naleśników)
- 450 ml mleka
- 3 jajka
- spora szczypta soli
- 1,5 łyżki oleju słonecznikowego

Wszystkie składniki wymieszać ze sobą bardzo dokładnie i odstawić na 20- 30 min, aby ciasto odpoczęło. Po tym czasie na patelni teflonowej rozgrzać kilka kropel oleju wlać na patelnie<moja ma średnicę 21 cm> niepełną chochlę ciasta i smażyć naleśniki do zarumienienia przez ok 1 minuty< czas jest uzależniony od rozgrzania i rodzaju patelni, więc jest dosyć orientacyjny>. Ostrożnie przewrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze przez chwilę.

składniki na wypełnienie:
- 250 g twarogu półtłustego
- 450 g szpinaku mrożonego( u mnie rozdrobniony), w sezonie oczywiście polecam świeży 
- sól i pieprz do smaku
- 2 ząbki czosnku
- łyżka masła lub oliwy
- 200 g lub więcej startego żółtego sera <niezbyt ostrego>*
- łyżka suszonej bazylii lub oregano

Kiedy ciasto naleśnikowe odpoczywa robimy nadzienie. Na patelnie wrzucić masło lub wlać oliwę i dobrze rozgrzać. Następnie wrzucić szpinak<radzę go wcześniej odsączyć z nadmiaru soku**> i przeciśnięty przez praskę czosnek i smażyć przez chwilę, aż szpinak będzie ciepły i przejdzie aromatem czosnku. Wyłączyć ogień, przerzucić do miski odstawić do ostudzenia.
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
Kiedy szpinak nie jest już gorący można do niego dodać twaróg. Wszystko należy wymieszać i dodać sól i pieprz do smaku< jeśli dodacie przyprawy do samego szpinaku, po dodaniu twarogu może się okazać, że jest zbyt słony lub zbyt pieprzny, dlatego warto to zrobić na samym końcu, bo wtedy mamy kontrolę nad smakiem całego nadzienia>.
Każdy naleśnik smarować łyżką nadzienia, zwinąć w rulonik i układać obok siebie w naczyniu żaroodpornym lub po prostu na blasze piekarnika< na blachę nałożyć najpierw papier do pieczenia>.
Następnie posypać wszystko startym serem, wstawić do piekarnika i piec, aż ser ładnie się rozpuści.
Na koniec posypać wszystko odrobiną suszonej bazylii lub oregano.
Podawać natychmiast.
Smacznego!

*ja żółtego sera nie jadam, więc zdjęcia są trochę niekompletne, a kiedy chciałam porwać porcję z serem, już jej nie było: )Naleśniki smakują wyśmienicie bez niego, ale, jeśli nie macie żadnych oporów przed zjedzeniem go warto spróbować. Ser żółty nadaje dodatkowego aromatu i wilgotności, a w połączeniu ze szpinakiem tworzy ciekawe smakowe zestawienie.
** jeżeli używacie świeżego szpinaku, pamiętajcie, że podczas obróbki termicznej znacznie straci na swojej objętości, więc warto kupić więcej niż mniej. O ile dobrze pamiętam, kiedy używałam świeżego szpinaku kupiłam ok 1.5 kg liści, ale nie dam sobie głowy uciąć, że tyle było w rzeczywistości: )














źródło przepisu na ciasto naleśnikowe:  klik klik

niedziela, 24 lutego 2013

Nie taki zwykły ryż.

 Risotto z pieczarkami. Najprostsze.

 



 To moje pierwsze risotto w życiu, jakie ugotowałam. Jakoś nigdy nie było okazji do kupna tego specjalnego ryżu, a ryż sam w sobie uwielbiam, niezależnie od jego rodzaju. Stwierdziłam więc, że nie mogę nie zrobić tego klasycznego dania. Doszłam do wniosku, że nie mogę przesadzać, bo wyjdzie jakaś niezjadliwa papka i postanowiłam zrobić najprostsze risotto pod słońcem, Jego wykonanie wcale nie jest trudne, a efekt końcowy zniewala. Zaczynając przygotowywać produkty stwierdziłam, że pieczarki to trochę z mało i trzeba dodać jakiś element przełamujący cała kremową konsystencje i pieczarek i samego risotta. Padło na orzechy włoskie, po pierwsze, dlatego, że ich chrupkość dobrze kontrastuje z delikatnością risotta, a po drugie, mam ich w domu mnóstwo i muszę je zużyć, bo nie chce, żeby wyschły, więc staram się tak dobierać teraz produkty, żeby je jakoś tam wpleść do dania. Poza tym bardzo je lubię i są źródłem witaminy E, która korzystnie wpływa na pracę naszego układu nerwowego.
Zamiast białego wina, które było polecane w przepisie na to, jak zrobić risotto użyłam czerwonego. Czemu? Prosta sprawa, nie miałam w domu białego, a czerwonego było akurat tyle, ile potrzebowałam. Dlatego ryż wyszedł taki ciemny.
Zapach gotującego się ryżu z winem jest dosyć specyficzny, ale mnie urzekła jego kwaskowatość, która z każdym kolejnym dodaniem bulionu delikatniała.
Warto samemu ocenić, czy, tak samo, jak ja od nowa zakochacie się w ryżu.


Risotto z pieczarkami z dodatkiem orzechów włoskich
dwie średnie porcje

składniki:

-120 g ryżu arborio
- tyle wina ile ryżu< chodzi o objętość. Przesypcie ryż do szklanki, zobaczcie jaką część szklanki zajmuje, wina ma być tyle samo w szklance ile ryżu, oczywiście po wyjęciu ryżu ze szklanki>
- 300 g pieczarek <waga po obraniu>
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 50 g obranych orzechów włoskich
- 550 ml bulionu
- pęk natki pietruszki
- sól i pieprz do smaku
- łyżeczka tymianku
-  2 spore łyżki oliwy z oliwek lub masła do smażenia


Pieczarki opłukać, oczyścić i obrać. Pokroić na plasterki, niezbyt cienkie, żeby podczas smażenia zachowały swój kształt. Na patelni rozgrzać oliwę lub 1 łyżkę masła i wrzucić pieczarki. Kiedy trochę zmiękną i zaczną zmieniać kolor dodać tymianek, sól i pieprz, wymieszać i smażyć jeszcze przez chwilę. Odstawić.
Patelnię umyć, osuszyć i wsypać na nią orzechy, podprażyć przez ok 5 minut( ja o tym zupełnie zapomniałam, ale bez podprażenia orzechów danie i tak jest smaczne). Odstawić.
Cebulę i czosnek obrać i pokroić w drobną kosteczkę. Rozgrzać pozostałą część oliwy lub masła w wysokiej patelni lub w ganku i najpierw wrzucić cebulę. Po chwili dodać czosnek i smażyć do zeszklenia cebuli. Dodać ryż i smażyć przez 2 minuty. Następnie wlać wino i gotować aż ryż wchłonie całe wino. Następnie partiami dolewać bulion, wtedy, kiedy ryż wchłonie poprzednią porcję płynu. Może się okazać, że potrzebujecie go mniej lub więcej, z ryżem nigdy nic nie wiadomo.
W międzyczasie posiekać drobno natkę pietruszki.
Gdy risotto jest już gotowe(ryż jest napęczniały ale nie za miękki) dodać pieczarki, zostawiając 3-4 plasterki do dekoracji oraz posiekaną natkę pietruszki. Wszystko wymieszać.
Risotto wyłożyć na talerz, posypać orzechami, udekorować pozostałymi plasterkami pieczarek, listkami natki pietruszki i doprawić świeżo zmielonym pieprzem.
Smacznego!






Akcje:


sobota, 23 lutego 2013

Pomarańczowy "budynio- dżem"

Orange curd

for english scroll down


Miało być klasycznie i cytrynowo. Ale kiedy zobaczyłam stos piętrzących się pomarańczy w kuchni stwierdziłam, że czasem można odejść trochę od klasyki, choć oczywiście lemon curd zrobię na pewno.
Czytałam na temat curdów i bardzo dużo ludzi mówiło, że smakiem przypominają gumy mamby, a, że ja byłam i nadal jestem ich fanką sama chciałam sprawdzić czy to jest "ten" smak.
No i zrobiłam.
No i mieli rację. Orange curd smakuje, może nie identycznie, ale bardzo podobnie, jak pomarańczowa mamba. Byłam bardzo zaskoczona tym, że jestem w stanie sama w domu zrobić płynną postać tej gumy.
Jestem tym smarowidłem zachwycona, nie jest bardzo słodkie<specjalnie zredukowałam ilość cukru w przepisie, bo nie chciałam, żeby wyszedł jakiś kleik. Zresztą przepis był na lemon curd, a wiadomo, cytryny są bardziej kwaśne>, ma kremową konsystencję, coś pomiędzy budyniem a dżemem, piękny kolor i wyrazisty smak.
Przepis jest bez masła, co odbiega od klasycznej formy, ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Ja do swojego curdu dodałam trochę 80% (brzmi diabelsko) rumu i w rezultacie wyjadłam łyżeczką połowę, jak było jeszcze ciepłe.
Polecam wszystkim, którzy lubują się w gumie mambie, pomarańczach i wszelkiego rodzaju smarowidłach do chleba.
Bazowałam na tym przepisie, jednak pozmieniałam dosyć sporo.

Orange curd
ok 350 ml słoik

składniki :
- 275 ml soku z pomarańczy
- skórka z jednej pomarańczy
- 70 g cukru
- 2 jajka
- 2 żółtka
- 2 łyżeczki rumu
- 1 dosyć czubata łyżka mąki ziemniaczanej

Do rondelka wlać sok z pomarańczy, skórkę pomarańczową, cukier oraz mąkę ziemniaczaną. Wszystko szybko wymieszać trzepaczką. Postawić na ogień i powoli gotować.
W międzyczasie jajka i żółtka roztrzepać w miseczce. Kiedy sok będzie ciepły wlać 2 łyżki do jajek. Następnie bardzo powoli, ciągle mieszając trzepaczką wlewać jajka do soku. Wszystko gotować na małym ogniu do zgęstnienia, często mieszając, aby curd się nie przypalił. Na samym końcu, kiedy curd jest gotowy i gęsty dodać rum, wymieszać jeszcze raz i odstawić z ognia. Przelać do słoiczka. Curd można przechowywać w lodówce do tygodnia.
Smacznego!

Orange curd
1 bigger jar

ingredients:
- 275 ml orange juice
- zest of one orange
- 70 g sugar
- 2 eggs
-2 egg yolks
- 2 teaspoons rum
- 1 heaping tablespoon potato starch

In the saucepan combine orange juice, zest of orange, sugar and potato starch. Heat over medium heat until simmering, then turn hest to low.
Meanwhile whisk eggs and egg yolks until well combined, pour 2 tablespoons of orange mixture into the eggs and whisk. Slowly pour the egg mixture into the saucepan and whish vigorously until combine. Continue cooking over low heat until thickeness, whisking occasionally. When the mixture will be thick remove from the heat and cool to room temperature, then pour curd into the jar and store refrigerated up to 7 days.
Enjoy!






Domowy Wyrób



piątek, 22 lutego 2013

Cukier+ masło+ cynamon+ orzechy= mmmniammm

Ciasto cynamonowe do odrywania

Pull apart cinnamon bread with walnuts, for English scroll down



To ciasto to ukoronowanie mojego uwielbienia do cynamonu. Pulchne, mięciutkie o złotym kolorze i wspaniałym zapachu cynamonu i masła przywodzi mi na myśl potrawę, którą zjadłam po raz pierwszy z dodatkiem tego właśnie brązowego proszku.
Miałam wtedy może 9 lat? Nie pamiętam zbyt wiele z tego dnia, ale zapach, który unosił się w kuchni, kiedy babcia robiła obiad był niesamowity. Parę chwil później dostałam makaron z twarogiem obsypanym cukrem i cynamonem i polanym roztopionym masłem. Niby nic, ale po spróbowaniu ma się wrażenie, że je się najbardziej wyszukaną i pyszną potrawę na całym świecie. Oczywiście będąc małą dziewczynką powiedziałam babci, że jest po prostu dobre. Ale jakiś czas temu poprosiłam ją, żeby ponownie ugotowała mi ten makaron. Mogłam go sama zrobić, ale stwierdziłam, że to koniecznie musi być babcia, żeby smak i zapach był dokładnie taki sam, jak wtedy, kiedy jadłam to danie pierwszy raz.
Myślę, że tak będzie i z tym ciastem. Będę go pamiętać do końca życia, bo zapach, jaki unosi się podczas pieczenia i otwierania piekarnika jest nie do opisania. A słodkie, miękkie, a zarazem chrupiące z wierzchu ciasto jest największą nagrodą udanego wypieku.
Nie będę tylko zachęcać do upieczenia tego ciasta. To ciasto MUSICIE zrobić, żeby skosztować najczystszej i najlepszej postaci ciasta drożdżowego połączonego ze słodyczą masła, aromatem cynamonu i chrupkością orzechów.

Ciasto cynamonowe z orzechami włoskimi do odrywania
keksówska o wymiarach 22x8  cm+ parę bułeczek

 składniki na ciasto:

- 20 g świeżych drożdży
- 400 g mąki pszennej, typ 550
- 50 g cukru
- 2 jajka
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 50 g roztopionego masła
- 150 ml mleka

nadzienie
- 60 g roztopionego masła
- 2 łyżeczki cynamonu
- 90 g cukru brązowego <ja nie miałam akurat, więc dałam biały i też wyszło; )>
- 120 g orzechów włoskich obranych


W większej misce rozkruszyć drożdże, dodać łyżeczkę cukru, 2 łyżeczki mąki i 60 ml ciepłego mleka. Wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 15 min do wyrośnięcia.
Do dużej miski przesiać mąkę,dodać pozostałe składniki( oprócz masła), drożdże i starannie wymieszać do połączenia się składników. Następnie dodać roztopione masło i znowu wymieszać.
Na oprószony mąką blat wyjąć ciasto  i zacząć zagniatać. Ciasto jest dosyć zwarte, więc powinno Wam to zająć jakieś 10- 15 minut. Ciasto jest gotowe, kiedy jest elastyczne, gładkie i nie przykleja się do rąk.
Kiedy już wyrobimy ciasto należy go włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić do ciepłego miejsca do podwojenia objętości, na ok 1.5 godziny< w zimę warto postawić miskę na kaloryferze, wtedy drożdże będą miały na pewno ciepło; )>.
W tym czasie na patelni prażymy orzechy, przez ok 5- 7 min do uzyskania złoto- brązowego koloru.
Po tym czasie wyjmujemy ciasto z miski, wyrabiamy przez chwilę, żeby pozbyć się powietrza, a następnie rozwałkujemy na duży prostokąt o wymiarach 30x60 cm<może być ciężko na początku, bo ciasto będzie się kurczyć. Dajcie mu wtedy trochę odpocząć i ponownie zacznijcie wałkowanie>. Jeżeli będzie Wam zbyt ciężko rozwałkować ciasto na podany prostokąt można zrobić mniejszy i tak zostałoby Wam trochę ciasta na bułeczki, więc nie przejmujcie się zbytnio, jeśli się Wam nie uda. Wtedy weźcie pod uwagę fakt, że ciasto może Wam się nie zmieścić do formy, o której pisałam na początku, więc trzeba wziąć ciut większą.
Kiedy już uda Wam się rozwałkować ciasto, smarujemy go roztopionym masłem, zostawiając łyżkę masła na później. Następnie posypujemy wszystko mieszanką cynamonu i cukru, zostawiając również ok. łyżki na później. Dobrze dociskamy posypkę do ciasta. Ja w tym momencie dałam też orzechy, ale radzę, żeby dodać je później, o czym jeszcze napiszę.
Pora na wycinanie. Nasz prostokąt zaczynamy ciąć na 6 długich i grubych pasków wzdłuż krótszego boku. Końce przycinamy, żeby ciasto było równe, ale nie wyrzucamy ciasta! Pozwijajcie go jakoś i upieczcie, jako malutką bułeczkę*.
Następnie układamy paski jeden na drugim. Podczas nakładania pasków na siebie można posypywać każdy "nałożony" pasek orzechami, będzie to o wiele prostsze. Ja zrobiłam to od razu z cukrem i cynamonem i w rezultacie musiałam robić to jeszcze raz, bo przy przenoszeniu pasków ciasta< co też nie jest dosyć proste, ja pomagałam sobie łyżką do naleśników> wszystkie orzechy pospadały, więc miałam dwa razy więcej pracy.
Kiedy wszystkie paski tworzą jeden, wysoki pasek, kroimy go na 6 kawałków wzdłuż krótszego boku.
Tak powstałe kwadraty przenosimy do keksówki. Formę przykrywamy ściereczką, odstawiamy najlepiej na kaloryfer i pozwalamy ciastu wyrosnąć po raz drugi, trwa to ok. 20- 25 minut.
Rozgrzewamy piekarnik do 175 stopni.
Gdy ciasto się "napuszy" smarujemy cisto pozostałym masłem, posypujemy cukrem i cynamonem i jeśli zostały możemy posypać orzechami, delikatnie dociskając je do ciasta.
Ciasto wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 30 min. Jeżeli wierzch będzie nam się szybko rumienił, możemy na niego położyć folie aluminiową lub papier do pieczenia.
Po 30 minutach wyjąć ciasto z piekarnika i chwilę poczekać, aż trochę wystygnie. Ciasto najlepiej smakuje, jak jest jeszcze ciepłe, a szklanka ciepłego mleka z cukrem waniliowym będzie wspaniałym wykończeniem deseru.
Smacznego!


 * mnie został jeden stos kwadratów, które nie zmieściły mi się do formy i parę skrawków ciasta. Pozwijałam je w ślimaki, stos kwadratów przecięłam jeszcze na pól i wszystko wsadziłam do sylikonowej foremki z 6 wgłębieniami. Piekłam je razem z ciastem, ale wyciągnęłam je po ok 20 minutach, bo wtedy już były gotowe.

Pull apart cinnamon bread with walnuts
22x 8 baking form

for dough:
- 400 g all purpose flour
- 20 g fresh yeast
- 50 g sugar
- 2 eggs
- 50 g melted and cooled butter
- 150 ml milk
- 1/2 teaspoon salt
- 1 tablespoon vanilla extract

filling:
- 60 g melted and cooled butter
- 2 teaspoons cinnamon
- 90 g light brown sugar
- 120 g walnuts, chopped

In the bowl crush yeast and add 1 teaspoon sugar, 2 teaspoons flour and 60 ml milk, mix well and set aside in the warm place for 15 minutes to rised.
In the mixing bowl mix all igrednient except butter to combine, then pour butter and mix again. Knead dought until soft and elastic, then put into the bowl, cover the cloth and stand for 1- 1.5 hour in the warm place to doubled.
Deflate the dough and roll to big 30x 60 cm reckangle. Mix all filling ingredients in one bowl, then spread on the dough. With the pizza cutter cut dough into 6 the same sized pieces, then stacks stripes and cut into 6 pieces. Put pieces on buttered loaf pan.. Place the loaf in the warm place, cover with cloth and allow to rise about 30 minutes. After 30 minutes sprinkle top with remainig filling
Meanwhile preheat oven to 180 C degrees. Bake the rised dough for 30 minutes until goldenbrown, them take out the oven and set aside to cool.
Enjoy!

 







źródło przepisu: www.domowe-wypieki.pl

Akcje:

czwartek, 21 lutego 2013

Dzień dobry. Poproszę pączka.

  Klasyczne pączki

Classic polish donuts, for English scroll down


Najlepsze pączki, jakie kiedykolwiek jedliście? Zapewniam Was, że tak.
Tłusty czwartek już dawno za nami, ale co tam. Na pączki nigdy nie jest za późno. Te pączki to moje "drugie" pączki w życiu, pierwsze usmażyłam na tłusty czwartek, były niezłe, jak na pierwszy raz, ale nie takie, jak chciałam. Nie wszystkie miały tą upragnioną obwódkę, były trochę za bardzo zarumienione i, mimo tego, że były przepyszne, nie byłam całkowicie usatysfakcjonowana. Oczywiście moja mama<jak to każde mamy> powiedziała, że jak na pierwszy raz są super, no ale mama jest od tego, żeby darzyć nas wsparciem i podbudowywać nasze ego.
Stwierdziłam, że muszę je zrobić jeszcze raz. Nie udało mi się kupić termometru cukierniczego, więc moje zadanie było jeszcze trudniejsze. Ale wiecie co? Wcale go nie potrzebujecie, poradziłam sobie bez niego, a pączki wyszły idealne. Trzeba się jedynie trochę bardziej natrudzić i absolutnie cały czas obserwować pączki. Ale opłaca się, pączki są puszyste, miękkie i delikatne. To te pączki, jak z najlepszej cukierni.

Klasyczne pączki
18 sztuk

składniki:
- 500 g mąki pszennej luksusowej
- 75 g cukru
- 250 ml ciepłego mleka
- 50 g świeżych drożdży
- 1 jajko
- 4 żółtka
- 40 g roztopionego ciepłego masła
- 25 ml wódki, ekstraktu waniliowego lub octu
- 1/4 łyżeczki soli
- 1 litr oleju rzepakowego do smażenia

W misce rozkruszyć drożdże, dodać łyżkę cukru i dwie łyżki mąki. Mleko podgrzać, żeby było ciepłe, ale nie gorące i dodać do drożdży, wszystko wymieszać i zostawić w ciepłym miejscu na ok 15 minut do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać razem solą do miski.
Żółtka i jajko utrzeć na puszystą i jasną masę z pozostałym cukrem. Do jajek dodać mąkę i wyrośnięty zaczyn, wyrabiać do połączenia. Dodać masło oraz spirytus i zagniatać aż ciasto będzie elastyczne i odchodzące od rąk. Podczas wyrabiania można dodać odrobinę mąki, jednak niezbyt dużo, ponieważ pączki nie będą wtedy takie puszyste i miękkie. 
Wyrobione ciasto odstawić do miski na ok 1- 1.5 godziny do wyrośnięcia. Po tym czasie zagnieść chwilę, rozwałkować na grubość ok 1.5- 2 cm i szklanką wykrawać krążki. Pączki odstawić na papier do pieczenia i zostawić na ok 30- 45 minut do napuszenia.
W międzyczasie rozgrzać olej do 180 stopni. Należy to robić powoli, zbyt szybkie podgrzanie oleju spowoduje, że pączki będą za szybko rumienić się z wierzchu, w środku pozostając surowe.
Kiedy pączki będą puszyste smażyć je partiami, najlepiej po 3- 4 po 2- 3 minuty z każdej strony. Usmażone pączki odstawić na ręcznik papierowy do ostudzenia.

nadzienie:
- parę łyżek ulubionego dżemu

Do rękawa cukierniczego z końcówką do nadziewania włożyć dżem. Pączki nadziewać z boku lub na środku, delikatnie wciskając końcówkę do środka pączka.

lukier:
- ok 1- 1.5 szklanki cukru pudru
- mleko- tyle, żeby lukier był gęsty, lejący się ale niezbyt rzadki

Ostudzone pączki lukrować na wierzchu, ok 1 łyżką lukru. Pozwolić mu, aby spłynął i pokrył cały wierzch pączka
Smacznego!

Classic Polish donuts
18 donuts

ingredients:
- 500 g all purpose flour
- 75 g sugar
- 250 ml lukewarm milk
- 50 g fresh yeast
- 1 whole egg
- 4 egg yolks
- 40 g melted and cooled butter
- 25 ml vodka, whiskey or rum
- 1/4 teaspoon salt
- 1 liter oil for frying

In a bowl crush yeast and add 1 tablespoon flour, sugar and whole milk. Mix all ingredients to combine and set aside for 15 minut to rise.
Meanwhile in the bowl combine flour and salt.
In the mixing bowl beat egg, yolks and  remaining sugar until light and fluffy. Then add flour and raised yeast. mix well. Knead the dough until soft and elastic, then cover bowl with clean cloth and let rise in the warm place until doubled about 1- 1.5 hour.
When the dough rise deflate it and put into floured surface. Roll dough into 1- 1.5 cm thickness and cut out circles with 6 cm biscuit cutter. Place circles onto parchment baking paper and let rise 20- 40 minut until puff.
Meanwhile heat oil to 180 C degrees. Fry donuts until golden on the one side, flip and fry on other side. Don't fry too long, because donuts absorb too much oil. When donuts will brown too quicky, reduce the temperature. Remember: adding a lot of donuts at one time reduce temperature of oil, so the best is to fry donuts three or four at one time.
Put fried donuts onto kitchen towel and let stand until cooled.

filing and icing
- 1 jar of rose jam
- 1- 1 1/2 cup icing sugar
- 3- 4 tablespoons milk

Using filing tip, pipe rose jam into the sides of donuts. Mix icing surag with milk to get liquid but thick consistency and pour onto donuts. Lest stand for a while, then serve
Enjoy!