wtorek, 30 kwietnia 2013

Rumowo. Kokosowo. Migdałowo.

Rumowe białe kule




Kiedyś wspomniałam w przepisie na mazurka z białą czekoladą, że musiałam zrobić kruchy spód od początku, ponieważ to pierwsze mi się rozkruszyło< z mojej winy oczywiście>. Rzecz jasna nic w kuchni nie ginie i nie ma mowy o zmarnowaniu tak dobrego kruchego ciasta.
Pierwszą rzeczą, która przyszła mi na myśl to zrobienie właśnie tych małych, ślicznych trufelek. Oczywiście już dawno zostały zjedzone, a ja kompletnie zapomniałam o tym przepisie, dlatego pojawia się tak późno. Na szczęście to uniwersalny przepis, więc można go zrobić w każdej chwili, wystarczy, że pokruszy Wam się np spód od tarty; )
Te małe kusicieli są pyszne, dość wyraźnie wyczuwalny rum tylko pogłębia ich słodki i kuszący smak, a niespodzianka w środku w postaci migdała sprawia, że chcemy więcej...i więcej: )
Przepis jest szybki i bardzo prosty, a samo robienie trufli sprawia duża przyjemność, więc, czego chcieć więcej?: )

Rumowe białe kule
24 sztuki

składniki:

-380 g kruchego ciasta< bez nadzienia, polewy, ma być suche ciasto>
- 3 łyżki ciemnego rumu
- 2 łyżki miodu <u mnie w formie skrystalizowanej>
- 2 łyżki kaszy manny
- 1/4 szklanki mleka <może się okazać, że trzeba więcej albo mniej>
- garść migdałów całych, obranych
- wiórki kokosowe do obtoczenia

Kruche ciasto kruszymy na drobny mak w dużej misce. Dodajemy miód, rum, kaszę manną i tyle mleka, żeby masa był klejąca, ale nie lejąca się< żeby z łatwością można było formować kulki>.
Wszystkie składniki dokładnie połączyć ze sobą w jedną, zwartą kulę.
Następnie odrywać po kawałku masy,  uformować kulkę wielkości orzecha włoskiego, spłaszczyć, na środek ułożyć migdała, zlepić i uformować kulkę jeszcze raz.
Uformowane trufelki obtaczać w wiórkach kokosowych.
Przechowywać w lodówce< wtedy są twarde, po długim leżeniu w temperaturze pokojowej, robią się miękkie, ale nie rozpadają się.>
Smacznego!







niedziela, 28 kwietnia 2013

Krucha i delikatna francuska rozkosz

Sakiewki z ciasta francuskiego z ryżem, groszkiem, pieczarkami, serem feta i suszonymi pomidorami z sosem czosnkowym




Uwielbiam ciasto francuskie. Jest kruche, delikatne i bardzo smaczne. Najlepiej smakuje takie domowe, robione cały dzień, cierpliwie wałkowate kilka razy i chłodzone, tak, żeby za chwilę stało się puszystym, chrupiącym, wielowarstwowym cudem.
Niestety na domowe ciasto francuskie trzeba czasu. Oczywiście zrobię kiedyś własne, obiecałam to sobie, ale, jak na razie brakuje tego czasu i muszę się zadowalać gotowym ciastem, które nie jest złe, ale nie jest też idealne.
Z ciasta francuskiego można zrobić mnóstwo rzeczy, jest bardzo uniwersalne i pasuje zarówno do deserów, jak i do dań wytrawnych. Ja skusiłam się tym razem na wersję wytrawną, ponieważ musiałam wykorzystać groszek i suszone pomidory, które zostały mi w lodówce.
Przypomniałam sobie w tym momencie o moich urodzinach i o tym, że zrobiłam wtedy podobne sakiewki, tyle, że z kukurydzą. Doszłam więc do wniosku, że śmiało mogę zastąpić kukurydzę groszkiem, a dodanie suszonych pomidorów sprawi, że danie nabierze wyraźnego smaku i wyrafinowania.
Okazało się, że to bardzo trafne połączenie, po 10 minutach z obiadu zostały jedynie okruszki, a ja byłam z siebie całkowicie zadowolona.
Kolejnym plusem jest fakt, że jeżeli nie robimy własnego ciasta francuskiego, obiad można ugotować w ok 25 min, a jeśli ktoś potrafi się zorganizować w kuchni i posiada umiejętność szybkiego krojenia, może wyrobić się nawet w 20 min.
Nie trzeba więc stać w kuchni przez cały dzień, żeby zjeść pyszny obiad. Wystarczy ciasto francuskie, kilka dodatków i odrobina chęci: )
Przepis można śmiało wykorzystać na imprezę, jako przekąska. Wystarczy, że farsz zrobicie wcześniej a na samej imprezie jedynie dokończycie "dzieło". Szybko, pysznie i bezstresowo; )


Sakiewki z ciasta francuskiego z pieczarkami, zielonym groszkiem, suszonymi pomidorami, ryżem i serem feta z sosem czosnkowym
8 sakiewek

składniki*

- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- 300 g pieczarek ważonych po obraniu
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 100 g ryżu długoziarnistego
- 130 g groszku zielonego z puszki
- 70 g suszonych pomidorów odsączonych z oleju
- 1/3 kostki sera feta
- kilka listków bazylii
- 1 łyżeczka tymianku
- sól i pieprz
- 1 rozkłócone jajko
- 1 łyżka oliwy do smażenia

Pieczarki wyczyścić, obrać, przekroić na pół i pokroić na plasterki. Odstawić
Do garnka wlać wodę i posolić. Do gotującej się wody wrzucić ryż< użyłam ryżu w torebkach> i gotować według poleceń na opakowaniu, z tą różnicą, żeby gotować ryż 2 minuty krócej niż jest napisane. Ma być odrobinę twardawy, żeby mógł dojść w piekarniku.
Cebulę  pokroić w drobną kosteczkę. Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy i wrzucić cebulę. Smażyć do zeszklenia. Czosnek drobno pokroić i dorzucić do cebuli, smażyć przez ok. 2 minuty.
Do cebuli i czosnku dodać pieczarki, kiedy pieczarki zmiękną dodać tymianek, sól i pieprz< wedle Waszych kubków smakowych: )> i smażyć jeszcze chwilę, tak, aby wyparowała woda.
Suszone pomidory pokroić na drobne kawałki< ja użyłam już krojonych, więc miałam mniej pracy: )>
Następnie ugotowany ryż, groszek i suszone pomidory dodać do pieczarek, wymieszać i pozostawić na ogniu przez 2 minuty.
Po tym czasie zdjąć z ognia i odstawić.
Ser feta pokroić na ok 1- 1.5 cm kostki. Płat ciasta francuskiego wyjąć z opakowania, delikatnie rozwałkować i radełkiem wyciąć 8 prostokątów< najłatwiej jest przeciąć ciasto na 4 wzdłuż krótszego boku i na pół wzdłuż dłuższego boku>.
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni< u mnie termoobieg>
Każdy prostokąt rozwałkować jeszcze raz delikatnie i nadkładać solidną łyżkę nadzienia, na środek dodać kostkę sera feta i liść bazylii.
Chwycić za dwa naprzeciwległe rogi ciasta i zlepić. To samo postąpić z kolejnymi dwoma bokami. Powstaną 4 trójkąty, których boki można pozlepiać ze sobą, ale nie trzeba tego robić, ponieważ farsz nie wypłynie na zewnątrz< jedynie pozlepiać na końcach, żeby mieć pewność, że nic nie wyleci>. Ja pozlepiałam ale następnym razem może tego nie zrobię: )
Sakiewki układać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i smarować niewielką ilością rozkłóconego jajka.
Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok 15 min, aż będą miały śliczny, złoty kolor.
Wyjąć z piekarnika po upieczeniu i od razu podawać, u mnie z sosem czosnkowym, ale bazyliowy czy musztardowo- miodowy nada się równie dobrze< ciepłe ciasto francuskie jest najlepsze pod słońcem>

składniki na sos czosnkowy:
- 400 ml jogurtu naturalnego
- 3 ząbki czosnku
- kilka listków bazylii
- sól i pieprz do smaku

Czosnek przepuścić przez praskę, dodać do jogurtu. Listki bazylii zwinąć w cygaro i posiekać niezbyt drobno, dodać do jogurtu. Doprawić solą i pieprzem.
Sos jest bardzo czosnkowy, jeśli wolicie łagodniejszą wersję dodajcie mniej czosnku.
Nie dodaję do sosu majonezu, bo to tylko zbędny cholesterol: )

* z tej porcji zostanie Wam jeszcze farsz, więc można kupić 2 opakowania ciasta francuskiego i zrobić więcej: )















wtorek, 23 kwietnia 2013

Urodzinowe marchewki dla M.

Najpyszniejsze ciasto marchewkowe z polewą

 



Kilkakrotnie robiłam już ciasto marchewkowe, ale to podbiło moje serce najbardziej, może dlatego, że pokusiłam się o modyfikację przepisu który najbardziej mi się podobał, tak, żeby odpowiadał mi w 100%.
Przejrzałam mnóstwo przepisów kulinarnych , bo na każdym blogu przepis na ciasto marchewkowe jest obecny. To chyba jedno ze sztandarowych wypieków, jakie musi zrobić fan pieczenia. I właściwie nie dziwię się, ponieważ niezwykła słodycz , intensywność zapachu i wilgotność sprawiają, że ciasto to ma bardzo wielu zwolenników i nie znam osoby, która po spróbowaniu kawałka powiedziałaby z obrzydzeniem, że mu nie smakuje.
Nic dziwnego, że moje marchewkowe wariacje znalazły się na stole urodzinowym mojego dobrego znajomego ze studiów, wspomnianego M., który zaprosił mnie na swoją imprezę urodzinową. Już dawno obiecałam mu to ciasto i stwierdziłam, że jego urodziny będą dobrym momentem: Dlatego ciasta nie mogłam przekroić, aby pokazać Wam, jak wygląda w środku, ale odjęłam trochę ciasta przed pieczeniem i upiekłam babeczkę. Wprawdzie ciasto, co się później okazało było bardziej wilgotne niż babeczka, ale to chyba ze względu na fakt, że siedziała w piekarniku dłużej niż chciałam, bo trochę o niej zapomniałam: )Nie mniej ciasto jest fantastyczne, wilgotne, słodkie, ale nie do przesady, mocno marchewkowe, po prostu pyszne: )
Ośmielę się stwierdzić, że smakowało każdemu na imprezie, a trochę nas tam było: )A polewa robiła największa furorę. Tym bardziej jestem z niego zadowolona. Bo wypieki dla kogoś, od serca, wychodzą jeszcze pyszniejsze niż zwykle: )

Ciasto marchewkowe z ananasem
tortownica 21 cm

składniki na ciasto:*

- 180 g mąki pszennej, typ 550
- 180 ml oleju słonecznikowego, rzepakowego, można pokusić się nawet o olej z orzechów włoskich
- 100 g cukru białego
- 100 g cukru brązowego
- 200 g marchewki startej na grubych oczkach
- 150 g pokrojonego w kostkę ananasa
- 3 rozkłócone duże jajka
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1.5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- skórka z jednej pomarańczy

Piekarnik nastawić na 180 stopni <u mnie grzanie góra- dół>
W dużej misce połączyć olej, cukier i jajka i zmiksować na jasną masę. Dodać marchewkę, ananasa< którego wcześniej należy obtoczyć w mące, żeby nie opadł na dno, podczas pieczenia>i skórkę pomarańczową, delikatnie wymieszać i odstawić. W innej misce połączyć przesianą mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cynamon i gałkę, wymieszać dokładnie. Zawartość miski z mąką delikatnie wsypać do miski "marchewkowej" i ostrożnie wymieszać.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, natomiast boki wysmarować masłem.
Masę wylać na przygotowaną tortownicę, wyrównać i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec ok 40 min, aż patyczek wbity w ciasto będzie suchy.
Ciasto wyjąć z piekarnika, odstawić na 5 minut, następnie delikatnie zdjąć obręcz tortownicy i całkowicie wystudzić.

składniki na polewę i dekorację:
- 400 g kremowego serka< ja użyłam Turka śmietankowego>
- 200 g cukru pudru
- 40 g miękkiego masła
- duża garść migdałów
- kilka plasterków surowej marchewki
- świeże listki mięty

Miękkie masło ucierać mikserem do uzyskania jasnego "puchu".
Cukier puder połączyć z serkiem.
Masę serowo- cukrową dodawać stopniowo do masła, cały czas miksując.
W ten sposób obędziecie się bez grudek. Wiele przepisów mówi o zmiksowaniu wszystkich składników jednocześnie, jednak z doświadczenia wiem, że masło formuje się w grudki, które nie dość, że nieestetycznie wyglądają to jeszcze masa nie jest zbyt smaczna.
Polewę wstawić do lodówki na czas pieczenia i stygnięcia ciasta

Kiedy ciasto będzie zimne, na jego wierzch nałożyć polewę. Przybrać migdałami< które wcześniej można uprażyć- ja o tym zapomniałam: )>, plasterkami marchewki i świeżą miętą.
Schłodzić w lodówce< moje chłodziło się ok 3 godzin>

* przepis na to ciasto można śmiało wykorzystać do babeczek, wystarczy jedynie piec krócej, ok 25- 30 min













inspiracja: klik klik


niedziela, 21 kwietnia 2013

Kotleciki w kropki

Kotleciki z awokado, ryżem basmati i suszonymi pomidorami

 



Miałam ochotę na awokado. A jeżeli przychodzi mi na coś ochota zawsze cały dzień zastanawiam się, co tak naprawdę mogłabym przygotować. Ten przepis, jak chyba większość, opracowałam, jadąc autobusem i będąc już w sklepie< widziałam przynajmniej, co ma mi do zaoferowania>.
Nigdy nie zdarzyło mi się jeść awokado na ciepło, zawsze był jako dodatek do sałatek, past czy innych dań, ale zawsze po prostu obierało się go, kroiło i wrzucało do miski. Postanowiłam, że tym razem będzie w formie kotlecików.
Już na początku, przy zakupach myślałam, że moje plany, co do kotlecików z awokado legną w gruzach, ponieważ nie mogłam znaleźć bardzo dojrzałych awokado. Zawsze kiedy je kupuję są twardawe i czekają 3- 4 dni, aż ich użyje, żeby były w idealnym momencie swojego dojrzewania, ale na to nie miałam czasu tym razem.
Zastanawiałam się też, czego oprócz tego awokado mogłabym użyć. Ryż był najszybszą, jak i najprostszą formą wypełnienia, która pierwsza przyszła mi na myśl.
Zamiast pomidorów miała być kukurydza, ale chciałam urozmaicić trochę kolor i wybrałam wyraziste w smaku pomidory suszone, za którymi bardzo przepadam.
Sezam nasunął się właściwie mimowolnie, kiedy tylko pomyślałam o panierce. Brałam pod uwagę też migdały albo siemię lniane, ale dawno nie jadłam sezamu i chciałam "przypomnieć" sobie jego smak: )
No i zrobiłam. Małe o złotej i twardej skórce kotleciki, skrywające w środku rozpływające się w ustach "nadzienie" z czerwonymi kropkami.
Cudo...

Kotleciki z awokado, ryżem basmati i pomidorami suszonymi
12 kotlecików

składniki:

- 100 g ryżu basmati< lub innego długoziarnistego>
- 2 dojrzałe awokado
- 70 g suszonych pomidorów < u mnie odsączone z oleju>
- 4- 5 łyżek mąki ryżowej
- 1 jajko
- 1/2 szklanki dosyć ciasno upakowanych liści bazyli
- sól i pieprz
- 150 g sezamu
- oliwa do smażenia

Ryż ugotować według instrukcji podanej na opakowaniu.
Kiedy ryż się gotuję awokado przekroić na pół, wybrać pestkę, pokroić na plasterki, łyżką zdjąć skórkę< może okazać się, że w dosyć dojrzałym awokado wystarczy pociągnąć za róg skórki a ona sama odejdzie od miąższu>, pokroić w kostkę i wrzucić do sporej miski.
Następnie rozgnieść awokado widelcem lub praską do ziemniaków< polecam to drugie rozwiązanie, jest szybciej: )>. Awokado ma przypominać papkę, ale z widocznymi gdzieniegdzie kawałkami owocu.
Suszone pomidory pokroić drobno i dorzucić do miski z awokado.
Ugotowany ryż opłukać w zimnej wodzie, tak, aby nie był gorący i również wrzucić do miski, wymieszać.
Dodać jajko i 4- 5 łyżek mąki ryżowej< ja dałam 5, ale myślę, że 4 będą wystarczające>, wszystko razem wymieszać.
Listki bazylii zwinąć w cygaro i posiekać. Dodać do masy i posolić, popieprzyć według Waszych upodobań.
Sezam wysypać na talerz<partiami, jeśli się skończy dosypywać kolejną część>.
Struktura masy będzie trochę luźna i może się wydawać, że kotleciki się rozpadną, ale tak się nie stanie; )
Nabierać kawałki masy i formować kotleciki< nie kulki, podczas formowania, starajcie się już je spłaszczyć>.
Obtaczać kotleciki w sezamie, bardzo dokładnie, będzie to trochę irytujące, ponieważ sezam będziecie mieć na całej dłoni, a kotleciki będą miękkie: ) Ale da się wytrzymać. Ja, co chwile myłam ręce, żeby nie być cała w sezamie: )
Kotleciki można trochę uformować jeszcze raz, żeby nabrały ładniejszego kształtu*
Na patelnię rozgrzać 2-3 łyżki oliwy w tym wypadku trochę więcej, żeby nie dopuścić do przypalenia się sezamu, ponieważ wtedy będzie miał gorzki smak>, następnie układać kotleciki i smażyć na małym ogniu po ok 4- 5 min z każdej strony. Ogień ma być mały, żeby sezam nie przypalił się. W miarę smażenia panierka będzie coraz to bardziej twarda i chrupka, więc nie będzie żadnego problemu z obróceniem kotlecików. Należy je smażyć dopóki sezam nie nabierze złotej barwy. Wtedy należy je odwrócić i smażyć do tego samego momentu, co uprzednio.
Usmażone kotleciki położyć na ręczniku papierowym, aby odsączyć nadmiar tłuszczu.
Można podawać z warzywami, ziemniakami, przeróżnymi sosami...Z czym Wam się podoba: )
Smacznego!

* można je włożyć do lodówki na godzinę, wtedy będą miały bardziej zwartą strukturę









piątek, 19 kwietnia 2013

Meksykańskie pyszności na talerzu

Carnitas tacos i salsa fresca

 



Kiedy po raz pierwszy wzięłam książkę "Kuchnie świata" do ręki w księgarni, pierwszy przepis, na który natrafiłam to było właśnie to danie. Stwierdziłam wtedy, że skoro ta książka otwarła mi się na tak pysznym przepisie, nie mogę jej nie kupić. I kupiłam. I nie żałuję. Książka jest konkretna, opatrzona pięknymi fotografiami dań, które najchętniej zjadłabym od razu, a przede wszystkim potrawy nie są za bardzo wymyślne i wszystkie składniki można dostać w sklepach.
Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę zbyt często wchodzić do księgarni, bo najchętniej kupiłabym wszystkie książki kucharskie, jakie tylko są, a to nie jest bardzo tani wydatek, jeszcze, jeżeli chce się kupić książkę kucharską jakiejś znanej osoby to już w ogóle. Dlatego, kiedy wiem, że jeszcze nie mogę kupić kolejnej książki, bo albo nie mam w tym momencie pieniędzy albo powstrzymuje się, bo mam w domu stosik innych, które czekają aż wykorzystam z nich jakiś przepis, wchodzę do księgarni< a zdarza mi się to bardzo często, jak tylko mam jakąś chwilę, np czekając na autobus. Swoją drogą drugim takim sklepem jest sklep kuchenny, w którym panie ekspedientki już mnie dobrze znają, bo widują mnie tam chyba częściej niż kogokolwiek innego> i oglądam wszystkie te książki, pochłaniając stronę po stronie.
Ucieszona nowym nabytkiem nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zrobić tych tacos. Są rewelacyjne. Połączenie awokado z łopatką wieprzową i kukurydzianymi plackami jest niesamowite a dopełnienie w formie salsy stanowi niezwykłe orzeźwienie, na które pokusi się niejeden: )
Jeśli chcecie, aby w Waszym domu zagościł Meksyk, koniecznie musicie spróbować tego przepisu!

Carnitas tacos z salsą fresca
nie wiem dokładnie ile wyszło, ale 3- 4 osoby pojedzą sobie na pewno: )

składniki:

- 1.5 kg łopatki wieprzowej< może być nawet mniej, bo mięsa mi trochę zostało: )>
- 1 duża czerwona cebula
- 1 duża biała cebula
- 2 ząbki czosnku
- 380 ml jasnego piwa
- sok i starta skórka z jednej pomarańczy
- sok i starta skórka z jednej limonki
- 2 awokado
- 1 łyżka suszonego oregano
- 60 ml oliwy z oliwek
- sól i pieprz

ponadto:
- ćwiartki limonki do podania
- tortille kukurydziane( przepis poniżej, ale mogą być kupne)
- salsa fresca( przepis poniżej)

Mięso dokładnie umyć, osuszyć i wykroić niepotrzebny tłuszcz, błony i wszystko, co niedobre: )
Następnie natrzeć je sporą ilością soli, pieprzu i łyżka oregano.
Do żaroodpornego garnka, w któryym będziemy piec mięso, rozgrzać oliwę. Wrzucić mięso i smażyć do zarumienienia ze wszystkich stron, ok 10 minut. Po tym czasie wyjąć z garnka i odstawić.
Nastawić piekarnik na 180 stopni< u mnie grzanie góra- dół>
Białą cebulę i czosnek drobno pokroić. Nadmiar tłuszczu wylać, zostawić jedynie trochę na dnie. Wrzucić cebulę i smażyć aż się będzie szklista. Dorzucić czosnek i smażyć jeszcze przez dwie minuty.
Wlać piwo, sok pomarańczowy, sok z limonki i dodać mięso. Na górną część mięsa ułożyć skórkę z limonki i pomarańczy. Mięso wstawić do piekarnika i piec ok 2.5 godziny. Tak było w przepisie, ja piekłam 2.5 godziny w sosie, potem wyjęłam mięso z sosu i piekłam kolejne 20- 25 minut, aż się zrumieniło. Po 2.5 godziny moje mięso było jeszcze twardawe, więc potrzebowało trochę więcej czasu.
Kiedy mięso będzie gotowe przełożyć na deskę i odstawić na 10 minut.
Następnie palcami pourywać podłużne kawałki i ułożyć na talerz.


Chwilę przed końcem pieczenia mięsa wyjąć pestkę z awokado, obrać i pokroić na plasterki, czerwoną cebulę pokroić w piórka.

składniki na salsę fresca
- 4 pomidory
- 1 biała cebula
- pęczek świeżej natki pietruszki
- sól i pieprz do smaku

Pomidory przekroić w poprzek i wydrążyć gniazda nasienne. Następnie pokroić w drobną kostkę. To samo zrobić z cebulą. Natkę pietruszki posiekać. Wszystkie składniki połączyć ze sobą, przyprawiając solą i pieprzem, tak, żeby Wam smakowało.

składniki na kukurydziane tortille:
ok 12- 13 placków
- 170 g mąki pszennej
- 170 g mąki kukurydzianej
- 50 g masła
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 200 ml wrzącej wody

W misce wymieszać oba rodzaje mąki, sól i sodę. Dodać pokrojone w kostkę masło a następnie dolewać wodę, cały czas mieszając drewnianą łyżką, żeby składniki dobrze się połączyły. Kiedy będziemy w stanie wziąć ciasto do rąk, zacząć je wyrabiać, aż stanie się elastyczne. Owinąć ciasto folią spożywczą i wstawić na 30 min do lodówki.
Po tym czasie wyjąć ciasto wyrobić przez minutę, a następnie odrywać po kawałku, mniej więcej wielkości orzecha włoskiego i rozwałkowywać na cienkie placki.
Placki smażyć na rozgrzanej i suchej patelni przez ok 1 minutę z każdej strony. Placki mają się przyrumienić, ale nie smażcie ich zbyt długo, bo będą od razu twarde.
Ja piekłam placki na ostatnią chwilę, ale można je upiec wcześniej a później podsmażyć. Tak podaje autorka przepisu, ja nie wiem , bo nie próbowałam.

Na jedną połowę placka rozłożyć pourywane kawałki mięsa, 2 plasterki awokado, kilka piórek czerwonej cebuli i łyżkę salsy fresca. Złożyć placek na pół, na górze położyć ćwiartkę limonki i przed jedzeniem wycisnąć jej sok do środka taco. Można też ułożyć wszystkie składniki na osobnych talerzach i pozwolić, aby każdy mógł stworzyć własne tacos, na jakie ma akurat ochotę: )
Smacznego!










przepis na tortille kukurydziane zaczerpnięty stąd

środa, 17 kwietnia 2013

Chrupiące przekąski, czyli co zrobić, kiedy ma się ochotę na coś dobrego

Krakersy z mąki ryżowej w dwóch odmianach

 



Czasem nachodzi mnie ochota na takie małe przekąski i cały dzień o nich myślę, a wieczorem, przychodząc z uczelni pierwsze, co robię to rozgrzewam piekarnik i zagniatam ciasto. I tak było tym razem. Jako, że w tygodniu nie mam zbyt wiele czasu na pieczenie i nie mogę pozwolić sobie na wypieki zajmujące nie wiadomo ile czasu, poddaje się pokusie na małe i szybkie "co nie co", które w prawie takim samym stopniu cieszą nasze podniebienia, co wykwintne ciasta.
Gdybym miała ochotę na coś słodkiego pewnie upiekłabym jakieś ciasteczka, ale naszła mnie jakaś nieodparta chęć na wypiek w wersji wytrawnej< co nie oznacza, że nie mam w planach upieczenia krakersów na słodko, już nawet mam przepis: )>.
Przeglądając skarbnicę przepisów kulinarnych- czyli internet natrafiłam na pewien przepis, który od razu przykuł moją uwagę. Krakersy. Na słono. Pomyślałam, że coś takiego właśnie chcę zjeść.
Przepis zmieniłam, dosyć diametralnie i w rzeczywistości są to kompletnie inne krakersy, ale równie dobre: )
Stwierdziłam, że zrobię je w dwóch smakach, bo przecież warto eksperymentować z przyprawami. I nie powiem, opłaciło się, bo nie było przynajmniej nudno: )
Krakersy są chrupiące o zwartej strukturze i świetnie nadają się do jedzenia zarówno jako osobna przekąska, jak i jako dodatek do przeróżnych sals i dipów.
Smak tych z cynamonem jest delikatny i dosyć orientalny, pasujący bardziej do jogurtu naturalnego, natomiast te z kurkumą świetnie nadają się do jakiegoś ostrego sosu paprykowego czy serowego. Ale mówiąc szczerze ja zjadłam je bez niczego: )
Ich kolejnym plusem jest fakt, że nie są kaloryczne i śmiało mogą je jeść osoby na diecie: )

Krakersy z mąki ryżowej
ok 25 krakersów

składniki:*

- 185 g mąki ryżowej
- 60 g mąki pełnoziarnistej
- 2 małe jajka< moje były naprawdę małe, jeśli zrobicie wersje jednosmakową wystarczy jedno duże jajko>
- 2 łyżki oliwy
- 80ml wody
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/8 łyżeczki kardamonu
- 1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
- 1/4 łyżeczki kminku
- 1/2 łyżeczki soli

- siemię lniane do posypania
- trochę rozbełtanego jajka< ja użyłam mieszanki płynnej z ciasta>

W dużej misce wymieszać mąkę ryżową i pełnoziarnistą. Podzielić na dwie równe połowy. Do jednej połowy mąki dodać cynamon, kardamon, gałkę muszkatołową i połowę wyznaczonej ilości soli. Wymieszać.
Do drugiej połowy mąki dodać kurkumę, pieprz cayenne, kminek oraz pozostałą sól.Wymieszać
Do innego naczynia dodać jedno jajko, jedną łyżkę oliwy, 40 ml wody i wymieszać. Dodać do pierwszej połowy mąki stopniowo, zagniatając ciasto. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebna taka ilość płynu. Ciasto zagnieść i odstawić. Powtórzyć tą samą czynność z drugą połową mąki, wykorzystując pozostałe płynne składniki< czyli 1 jajko, 40 ml wody i 1 łyża oliwy>
Nastawić piekarnik na 180 stopni.
Ciasto< obojętnie od którego "smaku" zaczniecie, nie ma to kompletnego znaczenia, lepiej zacząć od tych na które ma się bardziej ochotę: )> zagnieść, aby było elastyczne i zwarte. Na podsypanej mąką stolnicy rozwałkować dosyć cienko ciasto<grubość ok 1- 2 mm>. Nożem do pizzy wykrawać krakersy w miarę równej wielkości, żeby wszystkie upiekły się w tym samym czasie. Moje krakersy były dosyć duże, więc potrzebowały trochę więcej czasu w piekarniku.
Wykrojone krakersy układać na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować rozbełtanym jajkiem bądź pozostałością płynnej mieszanki i posypać siemieniem lnianym, dociskając go delikatnie. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok 20 min aż nabiorą złotego koloru.
To samo postąpić z drugą połową ciasta< jeśli macie 2 blaszki do pieczenia, śmiało można upiec obydwie w tym samym czasie zmieniając program piekarnika na termoobieg>
Upieczone krakersy wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratcę
Smacznego!

* jeżeli zdecydujecie się na tylko jeden smak warto zwiększyć proporcję przypraw, nie przesadzając jednak zbytnio. Należy pamiętać, że pieprz cayenne jest dosyć ostry a kardamon i gałka muszkatołowa mają bardzo intensywny smak. Można pominąć jedną łyżkę oliwy i dodać trochę mniej wody. Wszystko zależy od tego ile wchłonie mąka. Jajko, jak już wspomniałam wcześniej można użyć jedno, tyle tylko, żeby było duże.











inspiracja: klik klik

sobota, 13 kwietnia 2013

Spóźniony hołd dla czekolady

Ciastko z musem czekoladowo- rumowym, musem cytrynowym, ganache z mlecznej czekolady i listkiem z białej czekolady z migdałami.

 



Wczoraj był dzień, który uwielbia każdy, kto nie może oprzeć się czekoladzie. Dzień czekolady, najlepszy, najpyszniejszy, najpiękniejszy... Nie mogłam odpuścić takiej okazji, żeby nie zrobić czegoś, co mogłoby w pełni oddać moje uwielbienie do każdego rodzaju czekolady, dlatego wykorzystałam trzy podstawowe+ kakao. 
Niestety nie mogłam wczoraj opublikować tego posta, dlatego trochę jestem spóźniona, ale na czekoladę zawsze znajdzie się czas< nawet, jeśli byłby to środek nocy: )>
Deser, który przygotowałam jest chyba najbardziej elegancki, jaki kiedykolwiek było mi dane zrobić. Wygląda naprawdę imponująco i zazwyczaj nie jestem skłonna do wszelkiego rodzaju zarozumialstwa i braku skromności, ale w tym wypadku muszę przyznać, że ten deser rzucił mnie na kolana: )
Pyszny kakaowy spód, rumowy czekoladowy mus, orzeźwiający, soczysty środek, słodkie i mleczne ganache i chrupiący i aksamitny wierzch. Połączenie tak intensywne i tak obłędne, że nawet największy sceptyk będzie zachwycony: )
Mus cytrynowy nadaje deserowi orzeźwienia i bez niego, przynajmniej dla mnie, ciastko byłoby za słodkie.
Inspiracją wizualną był dla mnie ten blog, jednak nie korzystałam z przepisu, który podaje autorka, zachwyciła mnie kompozycja i zdjęcia, które są przepiękne. Oczywiście mnie wyszło bardziej pokracznie, ale i tak jestem z siebie zadowolona: ) Co do reszty, szukałam na przeróżnych blogach a mus cytrynowy w zasadzie zrobiłam z głowy: )
Polecam Wam bardzo gorąco ten deser, jeśli  na przykład chcecie zachwycić gości na imprezie, efekt gwarantowany: )

Ciastko czekoladowe z musem czekoladowo- rumowym, musem cytrynowym, ganache z mlecznej czekolady i listkiem z białej czekolady i migdałami
forma 24x24 cm

składniki na spód:
- 4 jajka, oddzielnie żółtka i białka
- 150 g cukru pudru
- 50 g kakao-
- szczypta soli

Żółtka utrzeć z przesianym cukrem pudrem na bardzo gęstą i jasną masę, czyli na kogel mogel. Dodać przesiane kakao i delikatnie zmiksować< uważać, żeby kakao podczas miksowania nie było w całej kuchni: )>. Masa stanie się bardzo gęsta.
W drugiej misce ubić białka na sztywną pianę razem ze szczyptą soli. Białka powinny być błyszczące i podczas odwracania miski z białkami do góry nogami powinny utrzymać się w misce.
Białka dodawać partiami do masy czekoladowej. Radzę, żeby pierwszą łyżkę białek wmieszać dosyć żwawo w masą czekoladową, żeby ją rozluźnić, ponieważ jest bardzo gęsta. Kolejne łyżki białka wmieszać już bardzo delikatnie. Masa zacznie robić się coraz bardziej puszysta.
Piekarnik nastawić na 180 stopni< u mnie termoobieg>.
Blaszkę wysmarować masłem, pierwszy arkusz papieru do pieczenia obciąć w ten sposób żeby jego krótszy bok miał taką samą długość, co forma do pieczenia, włożyć go do formy i dłuższe boki zagiąć, żeby nam nie przeszkadzały. Będą nam one później potrzebne więc ich nie obcinajcie! To samo zrobić z drugim arkuszem papieru do pieczenia, spód arkusza, który jest już w formie wysmarować masłem i nałożyć na niego drugi arkusz, tak, żeby zakrył pozostałe dwa boki formy. Jest to ważne, ponieważ łatwiej będzie później wyjąć deser.
Ciasto wlać do formy, wyrównać i piec 40 min. Po tym czasie wyjąć z piekarnika, pozostawić na chwile, żeby ostygło, a następnie bardzo ostrożnie wyjąć z formy. Ciasto wyrównać, jeśli są jakieś nierówności, odkleić papier do pieczenia, odwrócić do góry nogami, tak, żeby na górze była część, do której był przyklejony papier do pieczenia i pozostawić do całkowitego wystygnięcia.
Formę uzupełnić o jeden arkusz do pieczenia, który został wyjęty podczas przekładania ciasta na blat kuchenny. Ciasto włożyć z powrotem do formy,tak, jak leżał na blacie, czyli na górze jest część, do której przyklejony był papier do pieczenia.

składniki na mus czekoladowo- rumowy:
- 100 g gorzkiej czekolady
- 100 g masła
- 100 g cukru
- 3 duże jajka
- 1 łyżka kakao
- 2 łyżeczki żelatyny
- 40 ml + 3 łyżki wody
- 40 ml rumu

Czekoladę połamać na małe kawałki, Masło pokroić na kwadraciki. W kąpieli wodnej roztopić masło i czekoladę, mieszając bardzo często.
Żelatynę namoczyć w 3 łyżkach zimnej wody i odstawić do napuszenia.
Jajka sparzyć. Następnie Oddzielić żółtka od białek.
Żółtka połączyć z kakao i ostudzoną< letnią> czekoladą Wymieszać bardzo energicznie trzepaczką, żeby nie powstały grudki.
Żelatynę rozpuścić w rondelku w 40 ml wody i rumie, chwilę podgrzewając.
Białka ubić na sztywną pianę, następnie partiami dodawać cukier, łyżka po łyżce. Po dodaniu ostatniej partii cukru, miksować przez 2-3 minuty. Piana powinna być bardzo gęsta i błyszcząca.
Ostudzoną żelatynę dodać do masy czekoladowo- żółtkowej, a następnie dodawać partiami białka bardzo delikatnie mieszając. Na początku masa będzie bardzo rzadka i myślałam, że nic z tego, jednak po dodaniu wszystkich białek robi się puszysta i w lodówce spokojnie, już po 15 minutach była gęsta i tężała.
Kiedy wszystkie białka wymieszacie z masą czekoladową cały mus przelać do formy z ciastem i wstawić do lodówki na przynajmniej godzinę do stężenia.

składniki na mus cytrynowy:
- sok z dwóch dużych cytryn
- skórka z dwóch dużych cytryn< tylko żółta część>
- 3 duże jajka
- 6 łyżek cukru
- 2 łyżeczki żelatyny
- 3 łyżki zimnej wody

Żelatynę namoczyć w 3 łyżkach zimnej wody. Ostawić do napuszenia.
Jajka sparzyć. Następnie oddzielić żółtka od białek.
Żółtka utrzeć z 3 łyżkami cukru na kogel mogel. Białka ubić na sztywną pianę, następnie dodać pozostałe 3 łyżki cukru partiami, ciągle miksując. Piana z białek będzie lżejsza od tej, która została dodana do musu czekoladowego.
Sok z cytryny razem ze skórką i napuszoną żelatyną podgrzać do rozpuszczenia żelatyny, ostudzić.
Ostudzony sok połączyć z koglem moglem. Następnie dodawać do masy partiami białka bardzo delikatnie mieszając. Nie radzę używać miksera lepiej zrobi to drewnianą lub sylikonową łyżką. Masa podobnie, jak wyżej będzie bardzo rzadka na początku, po dodaniu całych białek będzie jednak puszysta, ale nadal niezbyt gęsta.
Mus wyłożyć na stężony mus czekoladowy. Mus czekoladowy musi być dobrze schłodzony i "twardy", żeby nie dopuścić do zlania się obydwu mas. Wstawić do lodówki na całą noc lub przynajmniej na 2 godziny.

składniki na ganache z mlecznej czekolady:
- 200 g mlecznej czekolady
- 350 g śmietanki kremówki 30%
Czekoladę bardzo drobno posiekać i wrzucić do miski. Śmietankę wlać do garnka z grubym dnem i gotować. Kiedy zacznie się gotować, natychmiast zdjąć z ognia i wlać do miski z czekoladą. Odczekać chwilę, a następnie mieszać rózgą do połączenia się śmietanki i czekolady. Odstawić do ostudzenia, a później do lodówki na całą noc, aby masa mogła dobrze zgęstnieć.
Na następny dzień wyjąć masę i ubić, jak śmietankę kremówkę, aby masa nabrała puszystości.

składniki na listki z białej czekolady:
- 150 g białej czekolady
- 100 g posiekanych migdałów

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, a następnie na papierze do pieczenia zrobić za pomocą grubego pędzla listki czekoladowe wielkości mniej więcej, jak Wasze ciastko. Ja podzieliłam je na 12 części. Warto zrobić sobie na zastygłym już musie cytrynowym, delikatne linie nożem, żeby wiedzieć ile części chcemy uzyskać z ciasta. Wtedy będziemy wiedzieć ile listków przygotować. Nie mogą być zbyt cienkie, bo się pokruszą.
Na czekoladowe "mazy" ułożyć posiekane migdały i wstawić do lodówki do stwardnienia. Nie trzeba robić tego dzień wcześniej, jednak ja wolałam zrobić to od razu, żeby nazajutrz przygotować tylko ubite ganache i móc dekorować ciastko.

Na następny dzień, kiedy wszystko będzie bardzo dobrze schłodzone ubić ganache, wyciągnąć listki czekoladowe i odlepić je od papieru do pieczenia.
Ciasto bardzo ostrożnie wyjąć z formy, ja pomogłam sobie szeroką łyżką do naleśników, ale najpierw upewniłam się, że żaden z boków deseru nie przylega do formy. Jeśli przylegał, oddzielałam go ostrożnie nożem, tak, żeby nie za bardzo uszkodzić mus.Będzie to bardzo ciężkie zadanie, ale powinno się udać. Pomocne są również wystające boki papieru do pieczenia, za które również można chwycić.
Ciasto pokroić na mniejsze kawałki. Ja zrobiłam to w ten sposób, że najpierw podzieliłam ciasto na pół, następnie te połówki podzieliłam na trzy równe kwadraty i te kwadraty przedzieliłam jeszcze na pół. Musiałam niektóre kawałki trochę poprzycinać, żeby uzyskać równe linie, ponieważ moja forma ma wyprofilowane boki na zewnątrz i było więcej musu na górze niż na dole.
Ciasto należy kroić bardzo ostrożnie, ostrym nożem. Za każdym razem po wyciągnięciu noża z ciasta należy przecierać go wilgotną ściereczką.
Ubite ganache przełożyć do rękawa cukierniczego i wyciskać wzory na musie cytrynowym. Ja nie użyłam żadnej tylki tylko przymocowałam mniejszy adapter< łącznik> do tylek i dekorowałam.
Na udekorowane ciastka ułożyć listek z białej czekolady. Można przybrać listkiem mięty.
Trochę jest z tym roboty, ale warto: )
Smacznego!








Cytrynowe wypieki



wtorek, 9 kwietnia 2013

Z cyklu: Poznajemy smaki wschodu. Trochę Tajlandii w kuchni

Krewetki w sosie sojowo- limonkowym z ryżem po tajsku

 



 Obawiałam się tego przepisu. Bo krewetki, bo pierwszy raz miałam okazje <w końcu> ich spróbować, bo skorupiaki, bo po tajsku. Było trochę strachu, przede wszystkim o te krewetki, które przyrządzałam pierwszy raz w życiu. Ktoś mi mówił, że jak kurczak smakują, że mogą być gumowe, że raczej niedobre, że przereklamowane. Naczytałam się o nich bardzo dużo. A nigdy nie jadłam, bo nie było okazji i kiedyś raczej nie odważyłabym się na ich zjedzenie, ale teraz wszystko się pozmieniało i bardzo się  tego powodu cieszę, bo krewetki.... są dobre! Nie wiem do końca czy dobrze je zrobiłam, właściwie mało, co miałam z nimi do roboty, bo kupiłam już ugotowane i obrane. Na razie jeszcze trochę mnie przeraża kupno świeżych surowych krewetek z oczami i wąsami; D Ale na wszystko przyjdzie czas.
Jak dla mnie krewetek nie da się porównać. Ich mięso może troszeczkę przypomina smakiem kurczaka, ale nie ich struktura. Szczerze? Nie wiem, jak je opisać, a wybitnych i przesadnych poetycko opisów wygłaszać nie potrafię, więc mogę powiedzieć tyle, że warto spróbować i samemu się określić, czy się je lubi czy nie: )
Ja zrobiłam je na ostro< naprawdę na ostro> w tajskim stylu, w woku. Swoją drogą uwielbiam tą patelnię, może nie mam jakiegoś nieziemsko specjalistycznego tego woka, ale bardzo mi odpowiada. Zresztą to prezent, więc jakby mógł mi się nie podobać? Jeszcze do tego od najlepszych przyjaciółek: )
Danie jest mocno ostre, bardzo wyraziste w smaku i łączy ze sobą tyle smaków, że w ustach powstaje prawdziwa uczta dla zmysłów.
Bazowałam na kilku przepisach, żeby połączyć wszystko to, co chciałam: )


Krewetki w sosie sojowo- limonkowym z ryżem po tajsku
2 porcje

składniki na sos:

- 1 łyżka ciemnego sosu sojowego
- 1 łyżka świeżo wyciśniętego soku z limonki
- 1 łyżeczka ketchupu< użyłam Pudliszki łagodny>
- 1 łyżeczka cukru

składniki na danie:
- 100 g krewetek
- pół puszki zielonego groszku< puszka 400 g>
- 1 mała marchewka lub 1/2 dużej
- 1/2 czerwonej papryki
- 2 cm starty korzeń imbiru
- 2 ząbki czosnku
- kawałek chili lub papryczki pepperoni< ja dałam całą o długości ok 7 cm bez pestek i radzę dać o wiele mniej, jeśli nie lubi się ostrego smaku, bo było naprawdę ostre>
- łyżeczka mąki ziemniaczanej+ 150/ 200 ml wody
- garść orzeszków ziemnych niesolonych
- sól

ponadto:
- 100 g ryżu jaśminowego
-  kilka gałązek dymki< zielona część>bądź kolendry bądź natki pietruszki do dekoracji
- garstka orzeszków ziemnych niesolonych do dekoracji
- parę słupków z marchewki< surowej>
- sok z limonki do skropienia ryżu
- oliwa do smażenia

Paprykę i marchewkę pokroić w słupki. Imbir, przeciśnięty przez praskę lub bardzo drobno posiekany czosnek oraz posiekaną papryczkę dodać do rozgrzanego woka< wcześniej dodać oliwę i rozgrzać> i smażyć przez chwilę, aż zacznie intensywnie pachnieć< ok 2- 3 min>. Następnie wrzucić krewetki i podsmażyć wszystko przez ok. 5 minut< krewetki pod wpływem ciepła"skulą się">. Wszystko zdjąć z ognia i przełożyć do osobnej miski.
Marchewkę i paprykę wrzucić do tego samego woka, w którym smażyły się krewetki, oprószyć solą i smażyć do momentu, kiedy staną się miękkie, ale nadal jędrne< nie mogą być, jak ja to mówię "rozlazłe">.
Kiedy marchewka i papryka smażą się, ugotować ryż zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Kiedy warzywa będą gotowe dodać wszystkie składniki sosu, wymieszać i zagotować.
Następnie dodać krewetki, groszek, orzechy, a po chwili mąkę rozcieńczoną w wodzie i zagotować.
Jeśli sos wyda Wam się za gęsty dodać więcej wody, już bez mąki.
Może też się tak stać, że sos będzie za ostry< z tymi papryczkami nigdy nic nie wiadomo>. Wystarczy wtedy dodać więcej cukru. Łatwiej jednak dodać na początku mniej papryczki. Moje danie było na miarę Tajlandii, było bardzo ostre, ale nam to nie przeszkadzało za bardzo, bo u mnie w domu lubi się "pieprzne" jedzenie: ).
Gotowy ryż wyłożyć do miski/ na talerz, skropić sokiem z limonki, dodać sos i udekorować garstką orzechów ziemnych, dymką i słupkami marchewki.
Smacznego: )