piątek, 23 grudnia 2016

Oslo, część czwarta, czyli Julemarked- Jarmark świąteczny


Julemarked to coroczny Jarmark Świąteczny, który obejmuje kilka stref w Oslo. Największy jest na popularnej ulicy Karl Johans gate. Tam też jest diabelski młyn, karuzele i lodowisko, które zrobione jest na powierzchni dużej fontanny. Osobiście miałam okazję jeździć na tym lodowisku i muszę przyznać, że to świetny pomysł, można poczuć atmosferę świąt. Na terenie Oslo jest jeszcze parę mniejszych Jarmarków, ja byłam jeszcze na tym, który mieści się na Youngstorget. Na tym Jarmarku znowu można znaleźć "wioskę" Sami (lud zamieszkujący Laponię) i kupić ich regionalne ubrania czy nawet płytę z ich muzyką. Samo Oslo podczas świątecznego czasu jest pięknie oświetlone, W zasadzie wszędzie są jakieś świecidełka, nawet niektóre tramwaje mają na dachu mnóstwo białych lampek imitujących lód. Gdyby jeszcze tylko był śnieg... Pomimo, że jest zimno, choć nie tak jak przypuszczałam, śniegu w Oslo niestety nie ma. Rozmawiając z osobami, mieszkającymi tutaj dłużej, każdy mówi, że prawdziwa zima przychodzi tutaj w styczniu.
Na Jarmarku można kupić różne smakołyki, w tym bardzo popularne jabłka w przeróżnych smakach, prażone migdały w karmelu (pyszne!), norweskie gofry, grzane wino, ubrania, rękawiczki, czapki.... Mnóstwo różnych rzeczy. Cena jest czasami zatrważająca, ale spodziewałam się, że będzie o wiele drożej, więc w zasadzie byłam miło zaskoczona:) 
Ludzi jest oczywiście bardzo dużo, dlatego w samym centrum jarmarku byłam dwa razy. Osobiście nie lubię takich zbiegowisk ludzi i źle się czuję, kiedy jestem otoczona przez wielki tłum, pragnący dostać się do jakiejś budki. 
Uważam, że Jarmark w Oslo jest bardzo piękny i klimatyczny. Można kupić piękne, ręcznie robione rękawiczki czy swetry, pojeździć na łyżwach, posiedzieć przy ognisku z grzanym winem lub po prostu popatrzeć na światełka.
Poniżej kilka migawek, zapraszam;)


























poniedziałek, 19 grudnia 2016

Pieczone portobello nadziewane quinoa, burakami i camembertem

Pieczone portobello nadziewane quinoa, burakami i camembertem

Baked portobello stuffed with quinoa, beetroots and camembert, for English scroll down


To jedna z najlepszych przystawek, jakie możecie podać swoim gościom lub sobie;) Nie jest trudna w przygotowaniu, a smak i tak wynagrodzi Wam każdą minutę stania w kuchni. Tutaj w Norwegii jeszcze ni spotkałam się z portobello, u nich jedynymi grzybami, które istnieją są chyba pieczarki. Te są na potęgę, wszędzie. Widziałam gdzieniegdzie boczniaki i to chyba tyle. Suszone grzyby są, ale raczej w arabskich sklepach. 
Wiecie, czego mi tutaj najbardziej brakuje? Kiszonej kapusty i twarogu...;D Twarogu nie uświadczysz nigdzie dosłownie. Muszę zapytać się w sklepie, który ma dużo polskich produktów, może można u nich zamówić. A kapustę kiszoną widziałam chyba w jednym arabskim supermarkecie, oczywiście przywiezioną z Polski. Nawet etykietę polską miała;) 
Za 5 dni będę w domu. Cieszę się, jak nie wiem co. Stęskniłam się za rodziną i moimi przyjaciółmi. Stęskniłam się za Polską w zasadzie. Ale oprócz paru drobiazgów z Norwegii (na podróż do Polski mam jedynie plecak...;D) przywiozę ze sobą chorobę. Załatwiłam się na dobre...

Pieczone protobello nadziewane quinoa, burakami i camembertem
6 porcji

składniki:
- 6 kapeluszy portobello
- 200 g ugotowanych buraków
- 100 g kaszy quinoa
- 125 ml wody
- 1 camembert
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 jajko
- oliwa z oliwek
-1 łyżeczka masła
- sól, pieprz

Wodę zagotować z odrobiną soli, dodać kaszę i gotować ok 15 minut aż wchłonie całą wodę i stanie się miękka.
Ostrożnie wyjąć środek z grzybów i posiekać na małe kawałki. Kapelusze od środka wysmarować oliwą, przyprawić solą oraz pieprzem i grillować aż staną się bardziej miękkie- ok 4-5 minut. 
Buraki pokroić w kostkę i dodać do kaszy.
Piekarnik nastawić na 220 C.- grzanie góra-dół. 
Cebulę oraz czosnek drobno posiekać. Na patelni rozgrzać masło i wrzucić cebulę, smażyć do zeszklenia. Dodać czosnek, później środek grzybów i smażyć do zrumienienia. Całość dodać do kaszy razem z jajkiem. Przyprawić solą oraz pieprzem i wymieszać ostrożnie do połączenia składników. Każdy kapelusz nadziewać kaszą i na wierzch ułożyć po 2 plasterki camemberta. Włoży do nagrzanego piekarnika i piec ok 8-10 minut.
Wyjąć z piekarnika i podawać.
Smacznego!

Baked portobello stuffed with quinoa, beetroots and camembert
6 portins

ingredients;
- 6 portobello mushrooms
- 200 g cooked beetroots
- 100 g quinoa
- 125 ml water
- 1 camembert
- 1 onion
- 1 garlic clove
- 1 egg
- olive oil
- 1 teaspoon butter
- salt, pepper

Bring water to a boil with a pinch of salo. Add quinoa and cook about 15 minutes on low heat until the water has been absorbed.
Very carefully take out the inside of the mushrooms and cut into small cubes, set aside. Oil mushrooms, season with salt and pepper and grill until soft- about 4-5 minutes.
Cut beeteoors into small cubes and add into the quinoa.
Preheat oven to 220 C.
Cut onion and garlic into small cubes. Heat a frying pan over medium heat with butter and add onion, fry until glossy. Add garlic and mushroom inside and fry until golden. Take everything into the quinoa and stir carefully, season with salt and pepper if needed. Fill portobello with quinoa mix, then add 2 slices of camembert on a top and take into the preheated oven. bake 8-10 minutes 






środa, 14 grudnia 2016

Sernik na drożdżowym spodzie

Sernik na drożdżowym spodzie

Yeast cake with cheesecake, for English scroll down


Serników nigdy dość, w szczególności, że zbliżają się Święta:) O to ciasto poprosiła mnie kiedyś babcia, która uwielbia połączenie ciasta drożdżowego i sernika. Trochę inaczej zakładałam efekt finalny, ale okazało się że i moja wersja jest wspaniała. Kto kocha sernik zdecydowanie musi spróbować, tym bardziej, że nie jest to skomplikowane ciasto;)

Sernik na drożdżowym spodzie
forma 33-22 cm 

składniki na ciasto;
- 300 g mąki pszennej
- 30 g cukru
- 2 jajka
- 3.5 g drożdży suszonych
- 15 g roztopionego masła
- 125 ml letniego mleka
- 1/4 łyżeczki soli

Mąkę przesiać i połączyć z solą. Drożdże połączyć z ciepłym mlekiem i cukrem i odstawić na 5 minut. Do miski z mąką dodać jajka i zaczyn i wyrobić ciasto. Następnie dodać masło i zagniatać aż będzie elastyczne. Następnie przykryć ściereczką i odstawić na 1.5 godziny do wyrośnięcia. Po tym czasie odgazować ciasto i rozwałkować na kształt formy, następnie włożyć do formy. Odstawić na 15-20 minut do wyrośnięcia.

składniki na masę serową:
- 1 kg twarogu- trzykrotnie zmielonego
- 200 g cukru
- 4 jajka
- 1 budyń waniliowy bez cukru (proszek)
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

- 100 g gorzkiej czekolady
- 40 g masła

Jajka utrzeć z cukrem na bardzo jasną i puszystą masę. Dodawać twaróg i ekstrakt waniliowy, ucierając wszystko na wolnych obrotach. Dodać budyń i wymieszać szpatułką.
Piekarnik nastawić na 170 C- grzanie góra-dół. Na dnie piekarnika ustawić naczynie z wodą.
Na wyrośnięte ciasto drożdżowe wylać masę twarogową i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec 1-1.15 godzin aż masa twarogowa będzie ścięta. Następnie wyłączyć piekarnik i uchylić drzwiczki piekarnika. Sernik zostawić w piekarniku do wystudzenia, następnie wstawić do lodówki najlepiej na całą noc.

Czekoladę roztopić razem z masłem w kąpieli wodnej. Na zimny sernik wylać polewę i wstawić ponownie do lodówki do stężenia.
Smacznego!

Yeast cake with cheesecake 
33-22 cm form

ingredients for dough:
- 300 g all purpose flour
- 30 g cukru
- 2 jajka
- 3/5 g active dry yeast
- 15 g melted butter
- 125 lukewarm milk
- 1/4 teaspoon salt

In a bowl sift flour and add salt. In another bowl combine milk, sugar and yeast, leave for 5 minutes. Add egg and leaven into the flour and stir to combine, add butter and then knead until get soft and elastic dough. Take into the bowl, cover with a kitchen cloth and set aside fo 1.5 hours in a warm place to rise.
Deflate the dough and roll out into a big rectangle, then take into the form lined with parchment paper. Set adide for 25-20 minutes to rise.

ingredients for cheesecake:
- 1 kg farmer's cheese grounded 3 times
- 200 g sugar
- 4 eggs
- 1 package (40g) custard powder without sugar
- 1 teaspoon vanilla extract

- 100 g dark chocolate
- 40 g butter

Preheat oven to 170 C. At the bottom ov the oven add casserole dish filled with water.
In a stand mixer bowl beat sugar with eggs until soft and pale. Add cheese and extract, beating al the time on low speed. Add custard powder and combine with a spatula.
Transfer cheesecake into the yeast dough, even with a spoon and take into the preheated oven, bake 1-1.15 hours until cheesecake has been set.
Turn off the temperature and open door of the oven. Leave cheesecake in the oven until cool then take into the fridge, best overnight.
Next day melt chocolate and butter in a water bath, then pour into the cooled cheesecake, take into the fridge again until set.
Enjoy!





niedziela, 11 grudnia 2016

Oslo, część trzecia, czyli Pałac Królewski, Slottsparken i co z tą pracą?

Do pałacu królewskiego prowadzi chyba najpopularniejsza ulica w Oslo: Karl Johans gate. Jest to ulica pełna sklepów, przede wszystkim z ubraniami, gdzie znajdziemy te marki z wyższej półki, jak Michael Kors, Hugo Boss, Gucci czy Louis Vuitton. Jest to ulica z pewnością elegancka, o "drogim" wydźwięku. Można tutaj znaleźć również wiele barów i knajp, których ceny za piwo na pewno są wyższe niż w innych miejscach w Oslo. Sam Pałac Królewski nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, ale park, który jest tuż obok wygląda wspaniale, przede wszystkim w taką pogodę, w jaką udało mi się go odwiedzić. Piękne kolory jesieni był wszędzie, w zasadzie nie wiedziałam, gdzie mam skupić uwagę na zrobienie zdjęcia, bo wszędzie było pięknie. Można tu spotkać mnóstwo ludzi, którzy po prostu przyszli na spacer, w tym bardzo dużo matek z dziećmi, osoby biegające czy turystów, którzy z bliska chcą zobaczyć Pałac Królewski. Zazdroszczę tym, którzy mieszkają blisko parku, w zimę musi być jeszcze piękniej.

Praca w Norwegii.
To temat, którym zainteresowanych jest mnóstwo Polaków. Legalnie w Norwegii jest tu bowiem prawie 100 tysięcy Polaków. Legalnie... Myślę, że jest nas tutaj o wiele więcej. Polski język jest wszędzie i na każdym kroku można spotkać rodaków. Ostatnio miałam dosyć bzdurną sytuację z tzw. "Polaczkami". Szłam ulicą, po pracy, zmęczona, jak nie powiem co. Nagle słyszę słowa typu "Ej mała, ładniutka jesteś". Szkoda, że trafili na Polkę, która doskonale zrozumiała wydźwięk tych słów. Przykro jest patrzeć, jak niektórzy Polacy reprezentują nasz kraj na obczyźnie, ale cóż. To inny temat na refleksje.
O pracę w Norwegii coraz gorzej. Nie mówię, że znalezienie tej pracy jest niemożliwe, bo jestem przykładem, że można, ale jest ciężej. Wybrałam też sobie gorszy okres, ponieważ przyjeżdżanie tutaj na rozpoczęcie roku akademickiego wiąże się z konkurencją ze strony Norwegów i Szwedów, którzy też chcą zarobić podczas studiów. Myślę, że o wiele łatwiej jest w wakacje, gdzie miasto naprawdę tętni życiem i restaurację pękają w szwach od natłoku ludzi, a większość Norwegów wyjeżdża na wakacje.
Ja opowiem o tym, co mnie spotkało. Nie chcę tego porównywać do pracy w wakacje, bo nie wiem, jak wtedy zdobywa się tutaj pracę. Od wielu ludzi słyszałam, że wcale nie wynajmuje się mieszkań, po prostu przyjeżdża się pod namiot i przez trzy miesiące maluje płoty albo domy a pieniądze ma się do ręki. Ale to tylko tymczasowe podejście do sprawy. Jeśli chcesz zostać dłużej, musisz uruchomić całą machinę biurokratyczną, która, uwierzcie mi, nie ma końca.
Jeśli chcecie pracować legalnie sprawa wygląda nieco bardziej skomplikowanie.
Po pierwsze, trzeba się nachodzić, to święta prawda. Trzeba wydrukować CV, najlepiej z pustym miejscem na telefon i adres. Od razu po przyjeździe trzeba załatwić sobie norweski numer, o co na całe szczęście nie trudno i znaleźć mieszkanie, co już tak proste nie jest. Kiedy już masz cały stos CV w rękach, należy chodzić od sklepu do sklepu, od knajpy do knajpy i szukać, pytać o managera- to bardzo ważne. Najlepiej rozmawiać tutaj z szefem lub managerem. Bardzo dużo CV nawet nie trafia do kierownictwa, bo ludzie, pracujący na tym samym stanowisku, na które Ty się ubiegasz, w nieznanych okolicznościach gubią je po Twoim wyjściu. Trzeba chodzić wszędzie i pytać. Często spotkacie Polaków, którzy albo będą chcieli Wam naprawdę pomóc, albo zaczną Was straszyć. Ja na szczęście poznałam wielu tych, którzy chcieli mi i mojej przyjaciółce pomóc, za co bardzo im dziękuję. Znalazło się jednak paru takich, którzy od razu radzili nam, aby wracać. Nie przejmujcie się tym, bo to naprawdę może człowieka demotuwować. Umiejętne napisane CV to również bardzo ważny aspekt. Skupcie się na tym, jaką pracę chcecie dostać. Nie warto pisać w CV o swoich praktykach studenckich, jeśli nie szukasz pracy w zawodzie. Ten papierek ma przyciągnąć uwagę, a nie od razu odrzucać Twoją kandydaturę. CV nie powinno przekraczać jednej strony i musi być napisane w języku angielskim lub jeszcze lepiej w norweskim. CV można wydrukować za darmo w siedzibach NAV, czyli norweskim urzędzie pracy Ja poprawiałam swoje CV 4 razy;)
Ja szukałam pierwszej pracy dwa tygodnie. Wszyscy mi powtarzają, że to bardzo szybko. Niektórzy nie umieją znaleźć po paru miesiącach. Trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, jak bardzo chcieli ją znaleźć? Ja byłam tak zmotywowana do znalezienia pracy, że nie dopuszczałam do siebie myśli, że wrócę do Polski z niczym. 
Po miesiącu odezwał się do mnie szef drugiej knajpy i zaproponował mi pracę dodatkową, co bardzo mi odpowiadało, bo wypełniało godziny, które miałam wolne. Obecnie pracuję 6 dni w tygodniu. popołudniami i wieczorami. Chciałam znaleźć pracę na rano, ale... praca w kuchni to harówa. W pierwszej pracy jestem asystentem szefa kuchni, który uczy mnie, jak być... szefem kuchni. Szef kuchni jest cudownym człowiekiem z ogromnym doświadczeniem, którym chce się ze mną podzielić. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że musiałam się przyzwyczaić do sprawowania pieczy nad kuchnią w... dwa tygodnie. Jest to malutka kuchnia, która pomieści dwie osoby najwięcej, ale zwykle jestem tam sama. Do mnie należy wszystko, przygotowanie dania, podanie go i oczywiście sprzątanie. Czasami jest prawdziwy armagedon, bo, gdzie ja, osoba, która może i ma doświadczenie w gotowaniu, ale w domu. teraz nagle ma stać się prawdziwym kucharzem? Przez cały ten okres jeszcze mocno się stresuje, ale daje z siebie wszystko i nadal walczę. Chcę być, jak najlepsza i pracuję nad tym. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale wskazówki szefa kuchni są bezcenne. 
W drugiej pracy jestem pomocą kuchenną. Do mnie należy przygotowanie wszystkich składników i dopilnowanie, żeby niczego nie brakowało. Jest to burgerownia, więc ruch w weekendy jest ogromny. Osoby, które robią burgery zawsze mają pełne ręce roboty i pracują na pełnych obrotach. Dla mnie najgorsze nie jest krojenie 700 bułek w jeden dzień czy 10 kg pomidorów. Dla mnie najgorsza jest lodówka;D Jest w niej wszystko, co powinno się w niej znajdować i wchodzenie do niej to tragedia;D Oczywiście piszę o tym z lekkim rozbawieniem, bo nie jest tak źle, ale nie przepadam za tą lodówką, zdecydowanie;) 
Na szczęście w obu pracach trafiłam na bardzo miłych i przyjaznych ludzi, z którymi można normalnie porozmawiać i pośmiać się. Nikt nikogo nie wytyka palcami i nikt nie czuje się lepszy od drugiej osoby. Atmosfera w pracy jest w końcu najważniejsza!
Jeśli bardzo chcesz, znajdziesz pracę. Nawet bez norweskiego. Z angielskim gorzej, bo tutaj ten język to oczywistość. Każdy mówi po angielsku i każdy oczekuje, że posługujesz się tym językiem. 
Znalezienie pracy to jedna z najważniejszych rzeczy, ale to tylko początek, bo przed Tobą wiele spraw do załatwienia. Pamiętaj, że wielu pracodawców oczekuje od Ciebie konta bankowego i dopóki nie będziesz go mieć, nie wypłaci Ci pieniędzy. Tak bywa bardzo często. Można się dogadać, ale to raczej kwestia księgowości. 
I sprawa najważniejsza: zarobki. Ja na razie nie poczułam, że zarabiam, bo wszystko musiałam wydać na sprawy bieżące. Stawki są oczywiście o wiele większe niż w Polsce, ale trzeba liczyć się z tym, że życie tutaj też jest o wiele droższe niż w Polsce. Jeśli chcesz zaoszczędzić to musisz zapomnieć o częstym imprezowaniu i wydawaniu pieniędzy na rzeczy, które w Polsce były codziennością. Trzeba zacisnąć pasa i odmawiać sobie pewnych przyjemności. Ale da się przeżyć:)