Schab duszony do kanapek
Żeby nie było tak monotematycznie i tylko ciasta i ciasta, dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami bardzo starym przepisem mojej babci na schab duszony do kanapek. Ale właściwie nie tylko do kanapek, bo śmiało można go zjeść na ciepło z zagęszczonym sosem wytworzonym w czasie duszenia: )
Ja jednak postanowiłam, że będę się nim raczyć na chrupiącym i świeżym piczywie.
Najbardziej podoba mi się kolor skórki, który jest bardzo intensywny, a przy tym nadający niesamowitego smaku całemu mięsu.
Przepis na ten schab jest tak stary, jak 3 pokolenia mojej rodziny, więc trudno dopatrzyć się w nim dokładnych proporcji. Zresztą babcie tak mają, że robią wszystko na oko i z wyczuciem, więc słowa "No dolej tyle, żeby wystarczyło" trochę mnie zbijały z tropu: ) Ale to przecież jest właśnie urok babcinych przepisów, są bardzo elastyczne i można je dowolnie, ale z głową zmieniać.
Przy okazji załączam też dla Was zdjęcie, które pokazuje, jakie śliczne mamy święta... wielkanocne. Trudno w to uwierzyć, patrząc za okno.
ps. Lany poniedziałek chyba dzisiaj jest nietrafiony: )
Schab duszony do kanapek
składniki:
- schab bez kości, ok 1.2 kg <mój po "obraniu" wszystkiego, ważył ok 900g>
- 4- 5 ząbków czosnku
- po ok łyżeczce soli, pieprzu, papryki ostrej, rozmarynu, bazylii
- oliwa do smażenia
Schab dokładnie umyć, wysuszyć i wykroić wszystkie niepotrzebne rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc ja bardzo nie lubię, tych wszystkich żyłek błoń, tłuszczu, więc wszystko to wykrawam: )
Czyste mięso posolić i popieprzyć, dosyć porządnie. Następnie oprószyć solidną łyżeczką papryki ostrej i natrzeć mięso suszonym rozmarynem i bazylią. Rozmaryn jest dosyć intensywnym ziołem, więc łyżeczka wystarczy na pewno. Ogólnie rzecz biorąc ma to wyglądać tak, żeby mięso w każdej swojej części było przyprawione.
Zamarynowane mięso zostawić w szczelnie zamkniętej misce na całą noc w lodówce.
Na następny dzień mięso wyjąć z lodówki.
Do dużego naczynia, najlepiej żaroodpornego wlać solidną porcję oliwy i rozgrzać.
Mięso przyrumienić z wszystkich stron, trwa to ok 10 min.
Po tym czasie wrzucić pokrojony czosnek i podlać małą ilością wody< ok 1/2 szklanki>. Zmniejszyć ogień do małego, garnek przykryć pokrywką i dusić mięso przez ok 2 godziny, 2-3 razy przewracając je w czasie duszenia. Jeśli zajdzie taka potrzeba dolać wodę, jeśli zdąży wyparować czy po prostu zniknąć: )< ja tego nie zrobiłam>.
Po 2 godzinach sprawdzić, czy mięso jest gotowe< i tutaj kolejny sposób mojej babci i mamy>. Do mięsa należy wbić wykałaczkę i, jeśli łatwo w niego wchodzi i wypływa z niego klarowny sos, jest gotowe. Pokrywkę zdjąć z garnka, zwiększyć trochę ogień i ponownie przyrumienić do uzyskania czerwono- złotej skórki.
Mięso odstawić na ok 10- 15 min i obciążyć deską do krojenia< najlepiej drewnianą>.
Po tym czasie można już go kroić. Najlepiej smakuje jednak na drugi dzień: )
Smacznego!
* mięso można jeść od razu na ciepło. Wystarczy, że powstały sos zagęścimy bardzo starą metodą, czyli odrobiną mąki wymieszaną z wodą: )
** na następny dzień, po trzymaniu mięsa w lodówce, skórka zrobi się brązowa: )
ps. Ja już mam jej dosyć, mimo że pięknie wygląda...: )
Pyszny. U mnie też się taki robi, chociaż w te święta zrezygnowaliśmy na rzecz innych mięs;)
OdpowiedzUsuńpycha:) uwielbiam takie mięsiwo:)
OdpowiedzUsuńAle apetycznie wygląda :}
OdpowiedzUsuń