Placki gryczano- marchewkowe z twarożkiem i szynką szwarcwaldzką
Pierwszy raz przygotowałam placki gryczano- marchewkowe u mojego znajomego ze studiów w ramach wspólnych wtorkowych obiadów pomiędzy zajęciami. Sytuacja trochę ekstremalna, bo nie moja kuchnia, nie moja patelnia, nie wiedziałam, gdzie, co jest. Trochę byłam tym zestresowana, ale przecież nie mogłam ponieść żadnej klęski, w końcu na respekt znajomych trzeba pracować: ) A ich zdanie jest bardzo ważne, bo znamy się na tyle, że każda moja kuchenna porażka byłaby przez nich wyłapana i bez żadnych skrupułów usłyszałabym, że coś jest za mało przyprawione, coś ma dziwną konsystencję, coś jest nie tak...
Tak więc z wątpliwościami, ale z determinacją wzięłam się za robienie placków. Sam początek smażenia nie był zbytnio udany, bo placki się rozlatywały na patelni...Musiałam pokombinować z proporcjami i na szczęście efekt końcowy był bardzo smaczny. Pamiętam, że wtedy zjedliśmy je z sosem czosnkowym.
A sam przepis? Zmieniłam i od tego czasu żadne placki mi się nie rozlatują: )
Placki gryczano- marchewkowe to jedne z moich ulubionych słonych placków. I to ze względu na kaszę gryczaną, która uwielbiam i na marchewkę, którą również darzę dużą sympatią. Ich struktura oczarowuje, ponieważ na zewnątrz otoczone są niesamowitą, chrupiącą skórką, a w środku rozpływają się w ustach, ale zachowują swoją jędrność. W połączeniu kremowym twarożkiem i słoną i chrupką szynką tworzą połączenie bardzo zgrane o wielu przyjemnych i nienachalnych smakach.
Nic tak nie koi głodu, jak ciepły placuszek z odrobiną chrupkości i łykiem czerwonego wina...
ps. Mój blog jest już na fejsbuku. Trochę to działa na zasadzie "ahhaa... okej i co dalej?" Bo ja fejsbuka nigdy nie posiadałam i kompletnie nie wiem, co mam tam robić; D Ale, jak z każdą rzeczą, wszystko się da, wystarczy trochę czasu: )
Tak czy inaczej, zapraszam Was do zaglądania i lubienia mnie czasem: ) Choć dla mnie ważniejsze jest, żebyście byli tutaj: )
ps. Mój blog jest już na fejsbuku. Trochę to działa na zasadzie "ahhaa... okej i co dalej?" Bo ja fejsbuka nigdy nie posiadałam i kompletnie nie wiem, co mam tam robić; D Ale, jak z każdą rzeczą, wszystko się da, wystarczy trochę czasu: )
Tak czy inaczej, zapraszam Was do zaglądania i lubienia mnie czasem: ) Choć dla mnie ważniejsze jest, żebyście byli tutaj: )
Placuszki gryczano- marchewkowe z twarożkiem i szynką szwarcwaldzką
9 placuszków
składniki na twarożek< twarożku wyszło mi więcej niż potrzebowałam>
- 1/2 ogórka zielonego długiego
- 300 g twarogu
- sól, pieprz
Ogórek przekroić na pół, połówki przekroić jeszcze raz na pół, żeby powstały ćwiartki. Małym nożem wyciąć pestki. Resztę ogórka pokroić w drobną kosteczkę.
Twaróg rozkruszyć palcami do miski, dodać pokrojonego ogórka, doprawić solą i pieprzem według Waszego uznania. Odstawić, można do lodówki.
składniki na placuszki:
- 0.5 szklanki( 100 g) kaszy gryczanej palonej
- 1 szklanka ( 250 ml) wody
- 1 marchew ( ok 100 g)
- 1 mała cebula
- 2- 3 łyżki mąki ryżowej< można użyć pszennej>
- 1 jajko
- oliwa z oliwek aromatyzowana czosnkiem do smażenia
- sól, pieprz, liść laurowy, papryka wędzona
ponadto:
- 100 g szynki szwarcwaldzkiej w plasterkach
- parę gałązek szczypiorku do dekoracji
Wodę wlać do garnka, wrzucić liść laurowy i zagotować. Do gotującej się wody wsypać kaszę gryczaną, zamieszać i gotować pod przykryciem do wchłonięcia przez kaszę wody <u mnie trwało to jakieś 7 minut>.
Następnie zdjąć kaszę z ognia, owinąć szczelnie kocem i postawić w ciepłe miejsce< u mnie pod kołdrą: )> na 20- 30 min, aby kasza w spokoju osiągała pożądany efekt: )
Kiedy kasza dochodzi, kroimy cebulę na drobną kostkę, a marchewkę trzemy na tarce na grubych oczkach.
Gdy kasza będzie gotowa wrzucamy do niej marchewkę, jajko, mąkę ryżową, cebulę i wszystko mieszamy. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem i ok 0.5 łyżeczki papryką wędzoną< można dać więcej w razie potrzeby>. Struktura masy ma być zwarta i twardawa.
Na patelni rozgrzewamy oliwę <ja użyłam patelni do naleśników, więc u mnie oliwy było mało>, następnie kładziemy na nią po łyżce masy, spłaszczamy i smażymy placuszku aż uzyskają złoto- pomarańczowy kolor.
Przewracamy na drugą stronę i smażymy do tego samego momentu.
Gotowe placuszki układamy na ręczniku papierowym, aby pozbyć się nadmiaru oliwy.
Kiedy placuszki się smażą, rozgrzać kolejną patelnię. Na suchą patelnie wrzucać plasterki szynki i smażyć do momentu aż będą rumiane i pofałdowane. Ja odkroiłam później pozostały tłuszcz, który nie wytopił się podczas smażenia, ale można go zostawić.
Na każdy placuszek ułożyć szynkę< ja poprzecinałam plasterki szynki na pół, ponieważ były za duże>, na szynkę nałożyć mniej więcej sporą łyżeczkę twarożku. Do twarożku wbić 2 słupki szczypiorku i kawałek szynki szwarcwaldzkiej.
Podawać od razu.
Smacznego!
Bardzo fajny pomysł z tymi placuszkami, nie spotkałam się jeszcze z takim przepisem :) Ciekawe czy na zimno będą równie smaczne, na orzeźwiający letni obiad, jak sądzisz? :)
OdpowiedzUsuńCzemu nie? Myślę, że nie stracą swojego smaku: )
UsuńPozdrawiam!
ale pyszności! świetnie wyglądają na talerzu! :)
OdpowiedzUsuńKarola