Dziś nie będzie o jedzeniu. Dziś będzie o najdłuższym, ale też najbardziej wyczekiwanym remoncie mojego pokoju. Już od dawna chciałam zmienić "coś" w pokoju, jednak zawsze stawała nam na drodze rzecz, która w danym momencie okazywała się ważniejsza. Pewnego dnia postanowiłam jednak, że nie mogę dłużej czekać, bo ile można!:)
Wiecie, co było pierwszą rzeczą, jaką kupiłam do pokoju? Te trzy tekturowe pudełka. Bardzo "mądrze" swoją drogą. Stwierdziłam jednak, że na pewno zostaną wykupione, kiedy ja w końcu będę mogła dekorować pokój, więc nie czekałam. Jakieś 2.5 miesiąca później nareszcie mogłam pochować do nich swoje drobiazgi.
Tak, to był najdłuższy remont, w którym uczestniczyłam. Trwał praktycznie całe wakacje i nadal nie jest jeszcze dokładnie wszystko zrobione, ale to już sprawy kosmetyczne, które mogą poczekać.
Dlaczego tak długo? Bo robiliśmy go kompletnie sami, bez żadnego specjalisty, a zmienialiśmy właściwie wszystko: sufit, panele, ściany meble i... łóżko. Łóżko moi drodzy było najważniejszym punktem całego projektu, ale o tym za chwilę.
Robiąc remont samemu należy się liczyć z tym, że właściwie można go robić tylko w weekendy, w tygodniu, kiedy ja i moi domownicy pracują, nie ma się czasu na remonty. Tak więc właściwie każda sobota i trochę niedziel zostawała na to, aby w końcu zająć się pokojem. Ja powiedziałam, co chcę, jak to ma wyglądać i wszystko narysowałam. M. wszystko zrobił. Tak nawiasem mówiąc zastanawiam się, czy na świecie istnieją jeszcze mężczyźni, którzy nie boją się niczego i podejmą każde wyzwanie, nawet zrobienia samemu łóżka na antresoli:) Moja mama ma chyba wielkie szczęście;)
Wszystko było ustalone, jak widzicie mój pokój jest dosyć mały, więc musiałam wymyślić coś, co optycznie go powiększy i coś, przez co zyskam miejsce. Od razu wpadła mi do głowy antresola. Jako, że mam dosyć wysokie ściany mogłam sobie na nią pozwolić, choć z moim wzrostem 170 cm nadal muszę lekko schylać głowę, kiedy jestem na dole, to jednak maleńki szkopuł, który tak bardzo mi nie przeszkadza. Co do bieli, był już ustalony na samym początku, do tego nie miałam wątpliwości, ma być biało i już.
Kwestia drzwi również została rozwiązana- postanowiliśmy, że najlepszym wyjściem z całej sytuacji będą drzwi rozsuwane w dwie strony- duża oszczędność miejsca. Kupiliśmy specjalny mechanizm, białe deski i zrobiliśmy własne drzwi.
Antresola.
Główny i najważniejszy punkt w całym pokoju. Postanowiliśmy zaryzykować i zrobić ją samodzielnie. Ja miałam powiedzieć, jak mniej więcej ma to wyglądać a M. miał zrobić projekt. Wiecie, że wszystko cudownie wygląda na kartkach, w rzeczywistości jednak mieliśmy parę problemów z tym łóżkiem, a pewnego dnia myślałam, że po prostu się poddamy. Po skrupulatnym wymierzeniu wszystkiego oczywiście deski wcale nie pasowały i były krzywo. Nie będę przytaczać słów, jakie padły podczas montażu łóżka, bo chyba mi nie wypada, jednak na całe szczęście jakoś udało się to poskładać do kupy. Kiedy łóżko było gotowe, trzeba było zrobić schodki. Pierwsza wersja totalnie nie wypaliła, stopnie były krzywo, w ogóle wszystko było krzywo. Trzeba było zrobić schodki po raz drugi. Za drugim razem udało się prawie perfekcyjnie, prawie. Ale stwierdziłam, że tak mała niedoskonałość wcale nie wadzi, więc schodki zostawiliśmy już w spokoju. Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolona z tego, jak wyszło nam to łóżko, byłam pełna obaw a w rezultacie udało się stworzyć naprawdę cudowne miejsce do spania.
Oczywiście należy dodać, że wszystko budowaliśmy z surowego drewna, które trzeba było najpierw wyszlifować, a później pomalować gruntem do drewna a potem farbą do drewna. Szlifowaniem i malowaniem zajmowałam się ja i muszę przyznać, że od tego czasu- nienawidzę tych dwóch rzeczy:)
Warto również wspomnieć o materacu. Był to najważniejszy punkt dla mojej mamy. Powiedziała, że mam sobie kupić taki materac, który będzie najlepszy dla mojego kręgosłupa i nieważne, jaka będzie jego cena- mam zadbać o swoje zdrowie. Pojechałam więc do specjalnego sklepu z materacami, który oferuje ogromny wybór, oczywiście w kosmicznych cenach. Ja chciałam, żeby mój materac był twardy, ale aby moje ciało mogło się do niego dopasować, nie chciałam mieć wrażenia, że śpię na desce. Kiedy Pani w sklepie zażyczyła sobie czterocyfrowej kwoty za materac 90x 200, zwątpiłam. Moja mama była w stanie zapłacić za ten materac, jednak zgrabnie wybiłam jej to z głowy, bo stwierdziłam, że to marnowanie pieniędzy. Pojechałam z nią do Ikei i wybrałam tam materac, na którym śpi mi się fantastycznie. Codziennie wstaje wyspana i nic mnie nie boli. Jak na razie jestem z niego bardzo zadowolona. Być może tamten materac był lepszy, ale bądźmy rozsądni 1200 zł za mały materac to chyba lekka przesada.
Meble.
Ten kolorowy fotel kupiłam na grouponie. Wszystkie pozostałe, które oglądałam były albo niemiłosiernie drogie, albo za duże. W końcu fotel to fotel. A ja potrzebowałam raczej...fotelika. Ten, który kupiłam jest małych rozmiarów, ale uważam, że większy sprawiałby wrażenie zagracenia całego pokoju. Poza tym rewelacyjnie sprawdza się, jako przyciągacz uwagi, niby malutki a jednak to, że jest taki kolorowy sprawia, że każdy chce na nim usiąść:)
Fioletowe krzesło to moje stare krzesło, które przemalowałam na fioletowo farbą w spray'u. Musiałam zdjąć z niego wierzchnią warstwę lakieru i potem pomalować spray'em. Zadanie dosyć przyjemne oprócz ścierania lakieru- zajęło mi to mnóstwo czasu i, co tu ukrywać jest to dosyć żmudna robota. Samo malowanie to czysty relaks, farbę nakłada się błyskawicznie i ładnie kryje, jest to naprawdę świetne rozwiązanie dla takich kształtów, gdzie ciężko do nich dotrzeć wałkiem a pędzlem zostawilibyśmy smugi.
Biały regał i czerwony stoliczek- obydwie rzeczy kupione w Ikei. Czerwony stoliczek mam już od bardzo dawna, jednak nie chciałam go wyrzucać, bo jest nadal sprawny. Regał jest dostępny bez żadnych dodatków, to my sami możemy zadecydować, czy chcemy szafkę, czy szuflady na konkretnych półkach. Poza tym można dobierać inne kolory niż regał.
Mała szafka pod schodkami została kupiona w jakimś sklepie przez moją mamę, nie mam pojęcia gdzie. Miałyśmy z mamą mały problem z tym miejscem, bo nie jest to zbyt duża przestrzeń i nie wiedziałam, co mogłoby się tam zmieścić. Moja mama jednak trafiła na tą szafkę i okazało się, że jest idealnych rozmiarów.
Biurko zostało zakupione również w Ikei. Sam blat okazał się być dosyć tani, to nogi kosztowały według mnie o wiele za dużo, ale... tak dobrze pasowały do pokoju, że zdecydowałam się na ich kupno. Biurko jest lekkie, więc z łatwością można go przesuwać, jednak w miejscu jest stabilne i nie ucieka ze swojego miejsca.
Dodatki.
Moja ulubiona część, na którą polowałam przez całe wakacje. Najbardziej pomocny w te kwestii okazał się być oczywiście Tk Maxx, kupiłam tam różowy zegar, pudełka tekturowe, seledynowo- kremową poduszkę, ramkę ze strzałami, gałki do drzwi i poduszkę na krzesło. Chodziłam tam prawie codziennie, szukając czegoś dla siebie i nadal to robię, bo jest jeszcze parę drobiazgów, które muszę kupić. Tk Maxx to sklep, w którym nienawidzę oglądać ubrań, ale w strefie dla domu przepadam bezpowrotnie, mogę oglądać te rzeczy bez końca, co dla mojego portfela nie jest dobrym pomysłem:)
Fioletowe lampki to popularne cotton ball lights zamówione przez internet razem z pościelą, którą znalazłam na allegro w bardzo przystępnej cenie. Okazało się, że jest też świetnej jakości, więc na dniach będę zamawiać kolejną:)
Seledynowe ramki kupiłam w supermarkecie za naprawdę symboliczną cenę, obraz z motylami udało mi się znaleźć w Pepco, natomiast obraz Fresh. to mój autorski projekt, który wykonałam z wycinków gazet zaimpregnowanych werniksem.
Szafkę z szufladkami razem z białym lampionem znalazła moja mama w jakimś nieznanym sklepie, natomiast szklana sowa i babeczka to prezenty od mojej przyjaciółki.
Lampę, której szukałam chyba najdłużej znalazłam w końcu chyba w Castoramie, albo podobnym sklepie z materiałami budowlanymi.
Czarno- białą i różową poduszkę z sową kupiłam w Ikei, natomiast poszewkę w morskim kolorze znalazłam w Home& You.
Jestem zadowolona z efektu końcowego, zyskałam bardzo dużo wolnej przestrzeni, jak na tak mały pokój. Również poprzez biały kolor optycznie uzyskałam więcej miejsca, jednak kolorowe dodatki sprawiają, że nie jest w pokoju nudno i zbyt sterylnie.
To był długi i męczący remont, ale dający mi dużo satysfakcji i radości. Od początku do końca miałam wpływ na to, jak wszystko ma wyglądać i jestem z siebie zadowolona, myślę, że efekt końcowy jest bardzo przyjemny dla oka, ale też funkcjonalny:) Zresztą, zobaczcie sami:)
Wielkie WOW! Za efekt, za zdolności, za cierpliwość. Masz pokój, o którym sama marzę od jakiegoś czasu :) Biały, ale bardzo przytulny. Nowoczesny, ale bardzo funkcjonalny. Jestem oczarowana, naprawdę!
OdpowiedzUsuńWow!!! Piękny masz teraz pokój! Podziwiam, że to wszystko zrobiliście sami - należą się Wam ogromne brawa :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie! Też uwielbiam białe pomieszczenia i TK Maxx mam z stamtąd prawie wszystkie foremki do pieczenia :)
OdpowiedzUsuńJak genialnie!
OdpowiedzUsuńEkstra :-) A fioletowe krzesło - mistrz!
OdpowiedzUsuńwow, pokój wygląda świetnie! podoba mi się pomysł z antresolą, obrazki na ścianie i poduszki. No i zdjęcie z nogami :) Brawo za samodzielne wykonanie. Na myśl od razu przyszedł mi program "Dorota was urządzi", ale oni tam mają specjalistów na podorędziu, a Wy wszystko zrobiliście sami:)
OdpowiedzUsuńświetne wnętrze !
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, gratuluje pomysłu i wykonania! :D A moje serce skradł fotel :D
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wygląda ten pokój :)
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem Twojej rozterki,ja też e te wakacje remontowany mieszkanie...zawsze ale to zawsze nawet nie wiadomo jak będziesz się starała to zawsze napotkamy trudności. ALE najważniejsze żeby walczyć do końca....piękna przemiana,fajne pomysły i super wykorzystana przestrzeń :)
OdpowiedzUsuńP.S niektóre elementy wystroju są też w moim domu.... fotel boski ;)
Dobrze rozumiem Twojej rozterki,ja też e te wakacje remontowany mieszkanie...zawsze ale to zawsze nawet nie wiadomo jak będziesz się starała to zawsze napotkamy trudności. ALE najważniejsze żeby walczyć do końca....piękna przemiana,fajne pomysły i super wykorzystana przestrzeń :)
OdpowiedzUsuńP.S niektóre elementy wystroju są też w moim domu.... fotel boski ;)
Dobrze rozumiem Twojej rozterki,ja też e te wakacje remontowany mieszkanie...zawsze ale to zawsze nawet nie wiadomo jak będziesz się starała to zawsze napotkamy trudności. ALE najważniejsze żeby walczyć do końca....piękna przemiana,fajne pomysły i super wykorzystana przestrzeń :)
OdpowiedzUsuńP.S niektóre elementy wystroju są też w moim domu.... fotel boski ;)
Ale piękny! Chapeau bas :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pokój! Urządzony prosto, z klasą i cudnymi dodatkami :) Jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńMimo że białe pomieszczenia nie budzą u mnie wielkiego entuzjazmu,choć bardzo lubię jasne wnętrza,to Twój pokój dzięki kolorowym dodatkom polubiłabym od razu i mogła w nim zamieszkać:)krzesła i fotel superanckie i wielki szacunek za rękodzieło:)a co do buszowania w "tikeju"to też uwielbiam dział z dodatkami do domu bardziej niż ciuszki,tam zawsze można wynaleść jakąś "perełkę":)
OdpowiedzUsuńtwój pokój jest bajeczny! Bardzo podoba mi się połączenie bieli i te kolorowe dodatki (fotel chętnie bym zaklepała dla siebie :P) Bardzo przytulnie!
OdpowiedzUsuńOjejku, ale ślicznie! Pięknie urządzone wnętrze, ze smakiem i takie przytulne!
OdpowiedzUsuńOj i ta sama książka, co u mnie (Nastolatki gotują!), przed wiekami dostałam ją od chrzestnej i jest tak samo "styrana" jak Twoja!
Pozdrawiam
Ewa
Świetne farby proszkowe w swojej ofercie posiada www.cromadex.pl - warto zajrzeć na ich stronę internetową.
OdpowiedzUsuńFarby od www.cromadex.pl to bardzo wydajne produkty.
OdpowiedzUsuń