Chleb pszenny razowy z dodatkiem miodu
Tego chleba nigdy nie zapomnę, bo historia jego powstawania jest burzliwa i owiana mnóstwem wątpliwości i złości, ale później też satysfakcji i radości.
Od dłuższego czasu zbierałam się na pieczenie własnego pieczywa. Kiedy widziałam na innych blogach te piękne bochenki, które zapewne pachniały, jak z najlepszej piekarni, zawsze mówiłam sobie "Ja też zacznę piec chleb". W rezultacie to " ja też" dłużyło się przez kilka miesięcy. Nie wiem czemu, ale miałam jakieś wewnętrzne obawy, ze przecież pieczenie chleba to ciężka praca, że trzeba mieć specjalny piec, że we własnym piekarniku to pewnie nie wyjdzie. Dobrze, że zmieniłam zdanie od razu, kiedy moja mama dała mi w prezencie książkę Hamelmana. Od pierwszej kartki zafascynowała mnie sztuka pieczenia pieczywa. Czytałam i czytałam i dowiadywałam się mnóstwa rzeczy, które mają wpływ na nasz bochenek.
Przekonana, że mój pierwszy chleb NA PEWNO się uda, zaczęłam robić zaczyn, następnego dnia dzielnie wyrabiałam i czekałam na wzrost ciasta, żeby w końcu uformować swój pierwszy bochenek i wstawić go do piekarnika. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że po 10 minutach z nieznanych mi przyczyn< trochę jednak znanych, ale nie warto o nich wspominać> mój piekarnik się wyłączył i ... nie chciał się ponownie włączyć. Pomyślałam sobie, no tak nie ma to, jak życiowy pech. Pobiegłam szybko do cioci, żeby użyczyła mi swojego piekarnika i z ogromnymi wątpliwościami, w zasadzie spisałam mój pierwszy chleb wtedy na straty, włożyłam go do piekarnika i ponownie zaczęłam piec.
Wiecie, jaka była moja radość i zdziwienie, kiedy pokroiłam w końcu chleb i okazało się, ze miąższ nie dość, że pięknie pachnie to jeszcze całkowicie się udał?
Nie życzę nikomu takich przygód, przede wszystkim podczas pieczenia pierwszego chleba, jednak satysfakcja, że jednak wyszedł była ogromna.
Chleb sam w sobie ma bardzo chrupiącą skórkę, miąższ jest mocny i sprężysty o charakterystycznym ciemniejszym kolorze. Smakuje świetnie z każdymi dodatkami.
U mnie zniknął w jeden dzień; )
ps. A piekarnik jakimś cudem się naprawił: P
Chleb pszenny razowy z dodatkiem miodu
1 bochenek
składniki na pate fermentee:
- 115 g mąki chlebowej
- 75 g ciepłej ale nie gorącej wody
- 5 g soli
- szczypta drożdży instant< jeśli ktoś chce być skrupulatny to 1/16 łyżeczki; D>
poprzedniego dnia
W misce połączyć drożdże z wodą. Dodać przesianą mąkę z solą i wymieszać do połączenia się składników. Pozagniatać bardzo krótko, tylko tyle, żeby ciasto było gładkie. Przełożyć do miski, przykryć folią spożywczą i zostawić na 12 do 16 godzin w temperaturze pokojowej.
składniki na chleb:
- 225 g mąki pszennej razowej
- 225 g mąki chlebowej
- 305 g ciepłej ale nie gorącej wody
- 10 g soli< 1 łyżeczka>
- 2 g drożdży instant
- 15 g miodu płynnego< 1 łyżeczka>
składniki na posypkę:
- 1 małe jajko
- 1 łyżka mleka
- 1 łyżka sezamu
- 1 łyżka siemienia lnianego
składniki na posypkę:
- 1 małe jajko
- 1 łyżka mleka
- 1 łyżka sezamu
- 1 łyżka siemienia lnianego
Następnego dnia
Do miski przesiać mąkę razem z solą i drożdżami, wymieszać. Dodać miód i wodę i mieszać do połączenia się składników. Następnie wyrobić ciasto, ma być elastyczne, ale luźne i trochę klejące się do rąk. Ciasto odstawić na 2 godziny w ciepłe miejsce do wzrostu- w zimę najlepiej na kaloryferze.
Po pierwszej godzinie wstępnego wyrastania należy raz złożyć ciasto.
Kiedy ciasto urośnie, pozagniatać je chwilę, uformować owalny lub okrągły bochenek, przełożyć do foremki lub koszyka do wyrastania chleba, oprószonego mąką< ja, kiedy chcę uzyskać okrągły bochenek wkładam go do wyrastania do durszlaka wyłożonego ściereczką, która obsypana jest mąką, koszyka do chleba jeszcze nie kupiłam: )> i zostawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok 1.5 godziny.
W międzyczasie nastawić piekarnik na 240 stopni< grzanie góra- dół> lub 220<termoobieg> razem z blacha do pieczenia.
Wyrośnięty bochenek przełożyć z koszyka na blachę* lub wstawić do piekarnika foremki i naciąć na wierzchu. Posmarować roztrzepanym jajkiem z mlekiem i posypać ziarnami. Chleb piec 40 minut w 230 stopniach. Kiedy wierzch będzie się rumienił< za sprawą miodu> należy uchylić delikatnie drzwiczki piekarnika. Kiedy natomiast będzie się za szybko rumienił, należy zmniejszyć temperaturę o 10- 20 stopni.
Gotowy chleb wyciągnąć z piekarnika i ostudzić.
Więcej na temat przygotowywania domowego pieczywa znajdziesz tutaj.
Smacznego!
* kiedy będziecie piekli bezpośrednio na kamieniu lub na blaszce do pieczenia, przed włożeniem chleba na dno piekarnika należy ułożyć kilka kostek lodu lub spryskać ścianki piekarnika wodą, aby wytworzyć parę, która spowoduje, że skórka będzie chrupiąca.
źródło przepisu: Jeffrey Hamelman "Chleb"
piękny Twój chlebek i zapewne bardzo smaczny! czytając tę historię, przypomniałam swój pierwszy chleb kilka lat temu... zakwas był młody, chlebek urósł zaledwie na 6-7cm, ale był tak smaczny, że pamiętam go do dziś;) przy okazji zachęcam do wypróbowania pieczywa na zakwasie, np. taki chlebek http://obiadgotowy.blogspot.com/2014/01/chleb-zytni.html
OdpowiedzUsuńDomowe pieczywo smakuje najlepiej :) NA drożdżach nie robiłam w takiej wersji. Nie zostawiałam rozczynu na noc, ale szukałam takiego przepisu.. Dziekuję ;D
OdpowiedzUsuńPiekarnik zawsze odmawia posłuszeństwa w chwili, kiedy coś w nim właśnie siedzi. Inaczej się po prostu nie da i znam ten moment grozy... Ale koniec końców chleb się udał, zatem... smacznego!:)
OdpowiedzUsuńDomowy chleb nie ma co się równać z tym z piekarni ;)
OdpowiedzUsuńzapachu i smaku domowego chleba po prostu nic nie zastąpi!
OdpowiedzUsuńtwój jest świetny i cieszę się, że znalazłam u Ciebie taki przepis, od razu mam ochotę ruszyć do kuchni i przygotować świeżutki bochenek :)
Piękny chleb! Ja piekę na zakwasie co tydzień :) Wypróbuję Twoją wersję chleba bo wygląda bardzo apetycznie! dobrze, że miałaś blisko do cioci :)
OdpowiedzUsuńU mnie na zakwas też przyjdzie pora; D
UsuńCałe szczęście!; )
wspaniale Ci się upiekł! hehe nie ma to jak przygody z piekarnikiem :)
OdpowiedzUsuńPiękny chlebuś. Idealne oczka i chrupiąca skórka :)
OdpowiedzUsuńNo to przepis dla mnie! Bo ja teraz piekę co 2-3 dni. Zależy jakie zejście jest na bochenki :) Piękny wyszedł. Na pewno przetestuję!
OdpowiedzUsuńinspirujesz mnie do powrotu do wypieku domowych bochenków:)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!
Wracaj, wracaj! Domowy chleb jest cudowny!
UsuńWoW piękny i to pierwszy. Skórka cudna!
OdpowiedzUsuńLubię bardzo chleb na miodzie, nie wiem tylko dlaczego tak rzadko go piekę...
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ten chleb!!! Szkoda, że mój pierwszy nie był taki ładny ;)
OdpowiedzUsuń