Malinowa pianka na biszkoptach z malinową galaretką
Wróciłam. Cała< na szczęście>: ). Wyjazdy do Szczyrku nigdy nie były nudne, zawsze dzieje się coś, czego nie było poprzednim razem. Tak też było w tym roku. Gdybym zaczęła opowiadać ze szczegółami każdą godzinę pobytu w górach, musiałabym pisać chyba całą noc: )
Ogólnie rzecz biorąc było dobrze. Nawet bardzo dobrze; ) Odpoczęłam, pogadałam, pośmiałam się, poimprezowałam....Cały weekend można nazwać jedną wielką imprezą: )
Pogoda nam niestety nie dopisała, cały czas lało i nawet nie mogliśmy wyjść posiedzieć do ogrodu, bo co to za przyjemność moknąć. Za to, kiedy już w końcu przestało padać poszłam do ogrodu i nazbierałam pół dużego słoika poziomek: )
W domu było za to ciepło, miło i przyjemnie: )
Tosty< które są swoją drogą podstawowym szczyrkowym posiłkiem: )>, zupki chińskie, parówki- norma: ) Ale obiad zawsze był konkretny i, jako, że byliśmy w 16 osób, w porze obiadowej kuchnia była zawalona ludźmi i każdy robił coś innego.
W rezultacie nikt nie głodował: )
Wieczorem, jak to wieczorem, duużooo hałasu: )
Ten weekend minął mi bardzo szybko, nawet nie wiem, kiedy a już była niedziela i trzeba było się w końcu jakoś ogarnąć: )
Ale za rok będzie jeszcze lepiej...: )
Wracając do jedzenia...
Dzisiejszy przepis jest wyjątkowy, na wyjątkową okazję. Urodziny przyjaciółki. Była już urodzinowa tarta, teraz przyszedł czas na coś sezonowego i niezbyt ciężkiego. Tak więc postawiłam na coś lekkiego, niewymagającego pieczenia, ale za to smakującego, jak najlepszy tort. Ta pianka jest niesamowita, delikatna, puszysta, jak chmurka i bardzo malinowa.
Na początku miałam duże obawy, co do tego, czy ta masa mi w ogóle zgęstnieje i czy wszystko zrobiłam tak, jak w przepisie. Mianowicie w oryginalnym przepisie autorka używa słowa puree, mnie wyszedł po prostu malinowy sok. Niczym mi to nie przypominało puree. Był po prostu bardzo rzadki. Doszłam jednak do wniosku, że, co mi szkodzi, najwyżej nie wyjdzie. Kiedy przyszedł moment łączenia mojego soku z bitą śmietaną, zwątpiłam jeszcze bardziej, ponieważ bita śmietana wyglądała, jakby się zaraz miała zważyć, kiedy łączyłam ją z sokiem. Byłam bardzo mile zaskoczona, otwierając lodówkę po pół godzinie- masa była sztywna i nie było z nią problemów. Absolutnie nie należy przejmować się tym, że na początku nie wygląda to za dobrze: )
Ciasto jest pyszne, zawsze miałam opory, co do ciast "na zimno" ale to podbiło moje serce w 100%: )
Zdjęcia, które robiłam już u K. nie oddają w pełni koloru ciasta, masa jest bardziej różowa. Nie miałam wtedy dobrego światła: ) Odpowiedni kolor masy jest na pierwszym zdjęciu.
A dla K. wszystkiego najlepszego;*
Malinowa pianka na biszkoptach z malinową galaretką
tortownica o średnicy 21 cm
składniki:
- 100 g podłużnych biszkoptów ladyfingers
- 500+ 100 g malin
- ok 50 g borówek amerykańskich
- 500 ml śmietanki kremówki 36%
- sok z jednej małej cytryny
- 100 g cukru
- 1.5 łyżki żelatyny
- 1 galaretka malinowa
500 g malin włożyć do rondla z grubym dnem, dodać cukier, sok z cytryny i gotować, aż maliny całkiem się rozpadną- ok 10- 15 minut. Następnie dokładnie przetrzeć przez sitko, żeby pozbyć się wszystkich pestek i uzyskać gładki sok.
W minimalnej ilości gorącej wody <ok 1/5 szklanki> rozpuścić żelatynę, żeby nie było żadnych grudek, odstawić na moment. Sok malinowy ponownie zagotować, odstawić i wlać do niego rozpuszczoną żelatynę. Wszystko dobrze wymieszać i zostawić do całkowitego ostudzenia< sok musi być zimny>.
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia< zrobiłam to na wszelki wypadek>. Do środka kłaść na spód biszkopty odpowiednio je ucinając, żeby pokryły całą formę.
Śmietanę ubić na sztywno, uważając jednak, żeby jej nie przebić< zacznie się rozwarstwiać>. Delikatnie dodawać bitą śmietanę do malinowego soku i łączyć ze sobą, najlepiej wykorzystać do tego celu rózgę- na początku będzie to wyglądało, jakby śmietana się zważyła, nie należy się tym przejmować. Należy jedynie dobrze wymieszać masę.
Gotową masę przelać do tortownicy i odstawić, żeby masa mogła zrobić się sztywna< u mnie trwało to ok pół godziny>.
Całe opakowanie galaretki rozpuścić w 400 ml wrzącej wody i odstawić. Poczekać aż galaretka będzie letnia i wylać ją na zastygłą masę. Wsadzić ponownie do lodówki. Kiedy galaretka będzie gęsta ale jeszcze płynna wyłożyć na nią pozostałe maliny i borówki.
Całe ciasto schłodzić jeszcze najlepiej przez całą noc. Przechowywać również w lodówce.
Smacznego!
Wygląda przepysznie! Uwielbiam malinowe słodkości nie tylko za smak, ale też za ten piękny, różowy kolor ;)
OdpowiedzUsuńCiasto wspaniałe ,moje maliny,uwielbiam,miłego dnia .
OdpowiedzUsuńtyle u Ciebie pyszności że juz nie wiem co robić :p
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz maliny to myślę, że ten przepis jest idealny na tą porę: )
UsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam!
Piękny torcik! Wszystkiego najlepszego dla koleżanki! :)
OdpowiedzUsuńmmm pianka *-* malinowa *-* pysznie <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie wypady i ogólną integrację kuchenną :D
OdpowiedzUsuńA tort na pewno smakował wyśmienicie, mm:)
Jaka owocowa pianka, pycha! :) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńTakie leciutkie i delikatne - idealne na lato :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie Ci wyszedł, a jaki smakowity!
OdpowiedzUsuńNawet bardzo smakowite!: )
UsuńSuperowo piękny Ci wyszedł, w sam raz na lato!
OdpowiedzUsuńUwielbiam malinowy sernik na zimno, Twój wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuń