sobota, 30 marca 2013

Niezwykły smak w prostej klasyce

Babka piaskowa klasyczna i najlepsza

 

 

 Kolejny klasyczny wypiek wielkanocny. Nie chciałam przesadzać ze zbytnią ekstrawagancją babkową i stwierdziłam, że tym razem będzie zupełnie klasycznie, bez udziwnień i wymyślań, jakby to uczynić ją "inną".
Po co?
I dobrze, że tak postanowiłam, bo babka jest pyszna. Jest kruchutka, wręcz rozpadająca się w dłoniach, ale nie jest sucha, jak wiór, bo tego bym nie zniosła. Nie lubię jeść ciasta, do którego muszę mieć dzbanek herbaty, żeby się nie udusić: ) Choć babka na podwieczorek z kubkiem mleka lub herbaty jest najlepsza na świecie. Ale wszystko ma swoje granice: )
Co tu dużo mówić, lepiej ją zrobić i się przekonać.
Piekłam ją w sylikonowej formie. Niby wszystko okej, ale nie chciała mi się odkleić od formy i trochę się porwała, ale to w sumie na plus, wygląda jeszcze bardziej domowo: )
Przepis wzięłam z "Kuchni Polskiej", która jest w moim domu odkąd pamiętam, a do której nikt nie zaglądał, bo o niej zapomniano: )

Babka piaskowa klasyczna
forma "róża", objętość1 litr, średnica 22 cm

składniki:

- 250 g bardzo miękkiego masła
- 200 g cukru
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 4 jajka
- 125 g mąki ziemniaczanej
- 125 g mąki pszennej, typ 550
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 2 łyżki rumu <można dać więcej, bo jest mało wyczuwalny>

ponadto:
- cukier puder do oprószenia babki
- czekoladowe jajeczka, pianki marshmallow do dekoracji
- masło i mąka do wysmarowania formy< jeśli nie pieczecie w formie sylikonowej>

Masło pokroić na kwadraciki, włożyć do miski i wsypać cukier. Wszystko razem ucierać do momentu, kiedy masa stanie się jasna< ok 5 minut>.
Następnie dodawać po jednym jajku, bardzo dokładnie miksując masę po dodaniu każdego jajka.
Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem do pieczenia i solą i wszystko bardzo powoli dodawać do masy jajecznej i miksować tylko do połączenia składników. Długie miksowanie ciasta po dodaniu mąki może być powodem zakalca.
Piekarnik nagrzać do 170 stopni.
Formę na babkę wysmarować masłem i dobrze wysypać mąką pszenną, żeby później babka ładnie odeszła od formy. Do formy nałożyć ciasto< powinno sięgać do ok 2/3 wysokości, urośnie, ale nie będzie rosnąć, jak szalona: )>.
Babkę włożyć do nagrzanego piekarnika i piec 30 minut w 170 stopniach, a następnie zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec następne 30 minut. W tym czasie nie otwierać drzwiczek piekarnika.
Kiedy minie wyznaczony czas sprawdzić patyczkiem, czy babka jest w pełni upieczona.
Babkę wyjąć z piekarnika i pozostawić na 10 minut w formie. Po tym czasie bardzo ostrożnie wyjąć ją z formy i zostawić do całkowitego wystudzenia. Kiedy babka będzie już zimna posypać ją cukrem pudrem i udekorować według własnych upodobań.
Smacznego!


Korzystając z okazji życzę Wam udanych świąt i pysznego jedzenia: ) nie umiem składać życzeń, więc na tym poprzestanę: )






piątek, 29 marca 2013

Wiórki, mazurki i czekoladowe chmurki

Mazurek z białą czekoladą, wiórkami kokosowymi i migdałami w gorzkiej czekoladzie

 


Mazurki... klasyczne ciasto na Wielkanoc. Cienkie, kruche z dodatkiem wszystkiego na co mamy ochotę. Jednym słowem: pyszne. U mnie w domu mazurków raczej się nie piekło i teraz widzę ile traciliśmy. 
Postanowiłam zmienić tradycję, bo przecież im więcej łakoci w święta tym lepiej; ) Zresztą to czas, kiedy można sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa i zjeść więcej niż jeden kawałek: )
Dlatego im więcej tym lepiej!
Długo zastanawiałam się, jakiego mazurka chcę upiec. Miał być kajmakowy, czekoladowy, z masą makową, pomarańczowy...  Aż w końcu, po długich rozmyślaniach mazurkowych zdecydowałam się na ten. I absolutnie nie żałuję swojej decyzji, bo ciasto jest przepyszne. Delikatne i kruche ze słodkim nadzieniem z białej czekolady a do tego migdały otoczone gorzką goryczką ciemnej czekolady. Nic dodać nic ująć, tylko jeść...: )
Oczywiście nie mogło obyć się też stresów kuchennych.
Jako, że jestem osobą bardzo niecierpliwą nie poczekałam, aż ciasto po upieczeniu dokładnie się ostudzi i chciałam go już wyjąc, jak było letnie. Efekt? Ciasto rozkruszyło się na kilka kawałków. W tamtej chwili byłam na siebie wściekła, ale teraz nawet cieszę się, że tak się stało, bo mogłam zrobić coś ekstra na święta, czego nie planowałam, ale o tym będzie kiedyś tam później: )
Tak czy siak mazurek musiał być, więc wzięłam się do roboty i upiekłam go ponownie. Tym razem odczekałam całą noc, a rano było idealnie twarde i kruche, tak, że bez problemu mogłam go wyjąć z blachy i udekorować.
Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego, taki właśnie miał być: )

Mazurek z białą czekoladą, wiórkami kokosowymi i migdałami w ciemnej czekoladzie
forma 22x33 cm

składniki na ciasto kruche:
- 180g zimnego masła
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 250 g mąki pszennej, typ 550
- 90 g cukru pudru
- 2 żółtka
- 2 łyżki bardzo zimnej wody

Do dużej miski dodać pokrojone na kawałki masło i cukier puder Rozetrzeć szybko palcami. Następnie dodać przesiane mąki, żółtka i wodę i bardzo szybko zagnieć ciasto. Uformować z ciasta kulę< jeśli będziecie mieć problem z tym, że ciasto za bardzo się kruszy można ewentualnie dodać jeszcze troszeczkę wody>, owinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 1.5 godziny< lepiej na dłużej, moje spędziło tam jakieś 5 godzin>
Kiedy ciasto jest dobrze schłodzone wyjąc je z lodówki i przekroić na pół.
Blachę wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia, tak, żeby jak najlepiej odwzorował kształt formy< w przepisach podaje się, żeby blachę nasmarować masłem i wysypać mąką pszenną, jednak wyciągnięcie ciasta bez papieru jest dosyć trudne i grozi pokruszeniem ciasta>
Z połowy ciasta rozwałkować spód mazurka, mniej więcej 4 mm. Ciasto zrolować na wałek, przenieść do formy i dobrze wylepić ciastem jej spód. Z pozostałego ciasta zrolować wałeczki, zrobić kratkę i boki< nie jest to szybkie zajęcie: )>. Kiedy położymy kratkę, ułożyć boki i przygnieść je na całej swojej długości widelcem, żeby powstał ładny wzór.
Pod koniec układania kratki nastawić piekarnik na 180 stopni.
Ciasto ponakłuwać widelcem w wielu miejscach i piec przez ok 20- 25 min < u mnie 22: )>
Kiedy ciasto się piecze warto do niego zaglądać, bo moje zaczęło się wybrzuszać. Wtedy wystarczy widelcem delikatnie przekłuć bąbelki ciasta.
Ciasto po upieczeniu zostawić w formie do CAŁKOWITEGO wystudzenia. Jest to bardzo ważne, ponieważ, jak wspomniałam wcześniej ciasto nie do końca ostudzone przy wyjmowaniu z blachy może się rozpaść.

składniki na masę z białej czekolady*
- 300 g białej czekolady
- 200 g śmietanki kremówki 30%
- garść wiórków kokosowych

Czekoladę posiekać drobno i wrzucić do miski.
Śmietankę podgrzewać w rondlu o grubym dnie i, kiedy zacznie się gotować natychmiast zdjąć z ognia i wlać do czekolady. Chwilę odczekać a następnie zacząć mieszać, żeby czekolada całkowicie się rozpuściła i powstała gęsta masa. Następnie dodać wiórki kokosowe< ilość zależy od upodobań>.
Całości wstawić do lodówki na minimum parę godzin, a najlepiej całą noc. Ganache z białej czekolady nie tężeje tak, jak ze zwykła ciemną czekoladą. Nie wiem, jaka jest tego przyczyna, może wiórki kokosowe, albo fakt, że biała czekolada tak naprawdę czekoladą nie jest, ale nie będzie miała ona tak zwartej konsystencji, jak przy klasycznym ganache. Tak naprawdę do końca nie wiedziałam czy mi się to uda, ale w końcu masa byłą na tyle gęsta, że nie rozpływa się po cieście.

* na takiego mazurka z kratką wystarczy połowa składników. Na mazurka bez kratki ilość podana w przepisie.
Ja pozostałą część wykorzystam do polewy babkowej: )

składniki na migdały w czekoladzie
- garść migdałów
- 50 g gorzkiej czekolady

Migdały nieobrane zalać wrzącą wodą i odstawić na 10 min. Następnie zdjąć skórki i dokładnie wysuszyć.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i dodać migdały< ja zrobiłam to partiami>.
Migdały dobrze obtoczyć w czekoladzie a następnie widelcem delikatnie przenieść na papier do pieczenia.
Migdały wstawić do lodówki na ok 15- 20 min aż czekolada wyschnie.

Kiedy masa czekoladowa będzie na tyle gęsta, że nie będzie się rozlewać, robić z niej kleksy w środku kratek. Na każdy kleks ułożyć migdały. Gotowe: )
Smacznego!


*przepis dodaję do akcji: zbieramy wielkanocne przepisy










przepis na kruchy spód: klik klik



środa, 27 marca 2013

Wielkanocna wypiekowa podstawa podstaw

Cukrowe ciasteczka wielkanocne

 


 Uwielbiam patrzeć na ciasteczka lukrowane lukrem królewskim. Jeśli ktoś jest wprawiony i ma odrobinę szczęścia w postaci samoistnego talentu może stworzyć cuda na ciasteczkach. Ja wprawy na razie nie mam, bo lukrowałam ciastka 2 razy w swoim życiu i jeszcze nie wiem do końca, jak to wszystko działa. A talent? No cóż, nie mnie to oceniać: )
Przyznam się, że na początku to świetna frajda, "malować" ciasteczka, ale mówiąc szczerze trochę męcząca, jeśli trzeba polukrować prawie 50 ciasteczek. Ale, jak potem spojrzy się z góry na te wszystkie tęczowe kolory, zapomina się o tym, że właśnie przed chwilą nie miało się siły wstać z krzesła, na którym przyjęło się jedną pozycję przez 2 godziny. Zapewne ludzie lukrujący ciasteczka, powiedzmy "zawodowo" robią to 3 razy szybciej niż ja i nie narzekają na ból pleców: )
Jednak warto się trochę namęczyć, żeby potem uzyskać ładny efekt, zresztą ze wszystkim tak jest.
Ciasteczka od zawsze były nieodłącznym słodkim wypiekiem Wielkanocy u mnie w domu, jednak najczęściej albo robiła je moja babcia, albo ciocia, moja mama, pomimo tego że gotuje fantastycznie piec nie potrafi w ogóle i nigdy do pieczenia się nie zabierała i pewne nie zabierze, bo od tego ma mnie; ).
Postanowiłam, że skoro to ja mam teraz dzierżyć ten ciężar tradycji, w sensie pozytywnym oczywiście, wypieki wielkanocne będą tradycyjne z odrobiną mojej inwencji.
Bardzo żałuję, że mojej babci nie udało się znaleźć końcówki do maszynki, która wyciska ciastka, bo podłużne karbowane prostokąty z marmoladą na środku były wspomnieniem mojego dzieciństwa i ulubionymi ciastkami z tamtych czasów. Chciałam je zrobić bez maszynki, ale to już nie to samo.
Padło więc na typowe cukrowe ciastka do lukrowania, które kojarzą mi się z idealnymi amerykańskimi blogami kulinarnymi, w których te ciastka wyglądają, jak z bajki i zawsze się zastanawiam, czy to naprawdę zrobił człowiek; )
Przejrzałam wiele przepisów na te ciasteczka i koniec końców wymyśliłam swój, po uśrednieniu wszystkich przejrzanych: )
Ciasteczka są pyszne. Kruche, delikatne, o złotej barwie i świetnie nadające się na podstawę do lukrowania, bo zachowują swój kształt i rozmiar. Nie trzeba ich wcale lukrować, żeby wyglądały ładnie, bo sam ich kolor i struktura są jedyne w swoim rodzaju.
Nic więc innego, tylko piec, piec i piec!

Cukrowe ciasteczka, z lukrem królewskim
ok 45 ciasteczek

składniki na ciasto:

- 400 g mąki pszennej typ 550
- 200 g miękkiego masła
- 200 g cukru
- 1 jajko <użyłam "domowego" od kur spod Białegostoku: D>
- 1 łyżka ekstraktu wniliowego
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli

W dużej misce masło pokroić na kawałki i utrzeć z cukrem na jasny puch.
Następnie dodać ekstrakt waniliowy i jajko i ucierać nadal do uzyskania gładkiej masy.
Jak ciasto będzie miało konsystencje mniej więcej bardzo gęstego budyniu partiami dodawać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą, nadal wszystko miksując. Kiedy wszystkie składniki połączą się i ciasto będzie się lepić do miksera, wyjąć je z miski i zacząć zagniatać rękami. Ciasto ma być gładkie i miękkie, ale zbite i jędrne. Uformować kulę, owinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na ok godzinę lub dłużej albo do zamrażalki na ok 1/2 godziny.
Po tym czasie ciasto wyłożyć na stolnicę, odczekać 2 minuty
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni< u mnie termoobieg>
Następnie połowę ciasta rozwałkować na grubość ok 3-4 mm <ogólnie rzecz biorąc ma być nieco grubsze, ale to zależy od Was>. Dobrze byłoby, gdyby druga połowa ciasta leżała sobie w lodówce, podczas wałkowania pierwszej.
Gdy rozwałkujemy ciasto, foremkami wykrajać dowolne wzory. Ciasto może, a nawet na pewno tak się stanie, zmięknie podczas obróbki, więc będzie bardziej klejące, ale nie aż tak, żeby kleiło się do stolnicy. Może być jednak problem z podniesieniem wyciętego ciasteczka, więc ja pomagałam sobie cienkim nożem, podważając je odrobinę.
Ciastka od razu kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Skrawki ciasta pozlepiać w kulę i wstawić do lodówki żeby trochę stwardniały.
Wyjąć drugą porcję ciasta i postępować tak samo, jak z pierwszą.
Ciastka piec ok 10 min do uzyskania złotego koloru< u mnie trwało to dokładnie 8 minut>
Jeśli macie termoobieg i więcej blach można piec równocześnie 2 partie ciastek. Ja nie posiadam blachy, więc piekłam w trzech turach.
Ciasteczka po upieczeniu pozostawić na kratce do całkowitego wystygnięcia.

składniki na lukier królewski
- 300 g cukru pudru
- 2 białka <ważące ok 60- 70 g>
- 1/2 łyżeczki soku z cytryny
- opcjonalnie barwniki spożywcze <u mnie w proszku, cena tych w żelu jest zniechęcająca: )>

Białko oddzielić od żółtka dzień wcześniej. Przechować w lodówce w misce owiniętą folią spożywczą..
Przesiać cukier puder. Dodać białka i sok z cytryny i miksować tak długo, aż powstanie gładka masa <ok 10 min> Ja miksowałam dłużej, bo niby cukier nie może być wyczuwalny, ale mój mikser chyba sobie z tym nie radził i maleńkie drobinki cukru były wyczuwalne, gdy przetarło się lukier palcami, ale nie zauważyłam, żeby lukier z tego powodu był potem gorszy: )
Jeśli chcemy zabarwić lukier, przekładamy go do kilku miseczek i partiami, dodajemy bardzo małe porcje barwnika, aż do uzyskania pożądanego koloru< moje kolory po wystygnięciu lukru były ciemniejsze, więc następnym razem wezmę to pod uwagę>.
Dobra rada! Wcale nie potrzebujecie miliona tylek z malutką dziurką do ozdabiania ciasteczek. Są dwa sposoby.
1. Kupić woreczki do zamrażania żywności, zrobić z niego niby rękaw cukierniczy, napełnić go lukrem i odciąć kawałeczek rogu, tak, żeby strużka lukru nie była żbyt duża. Dobrze jest też przyciąć to zespolenie dwóch części woreczków na dole, żeby nie haczyły o lukier
2. Kupić woreczki do zamrażania żywności. Jeśli macie jedną taką końcówkę, tak jak ja na przykład, mocujecie ją w rękawie cukierniczym. Lukier przelewacie znowu do woreczków, odcinacie róg i wkładacie do rękawa z końcówką i dekorujecie.
Ja wybrałam sposób numer jeden. Oczywiście nie jest to idealny substytut końcówek, ale tak na zdrowy rozum, po co kupować 7 takich samych końcówek, skoro można poradzić sobie w inny sposób: )
Ciasteczka można dekorować w dowolny sposób. Jeśli chcecie, żeby lukier był gęstszy, wystarczy dodać więcej cukru pudru, ale wtedy istnieje ryzyko, że przy wypełnianiu nie będzie Wam się chciał zlewać
Smacznego!.

* Z wielką przyjemnością dodaję przepis do akcji: Zbieramy wielkanocne przepisy
















niedziela, 24 marca 2013

Kurczęce śniadanie

Placuszki z mąką kukurydzianą

 


Mogłam je podać w tradycyjny sposób, jako piętrząca się góra placuszków. Ale, jako, że nastrajam się już na Wielkanoc, uruchomiłam moją wyobraźnię i stwierdziłam, że chce zjeść ładne, dobre i "wielkanocne" śniadanie.
Przyznam, że można je zrobić np w weekend, kiedy mamy na to trochę czasu i nie musimy się nigdzie spieszyć, bo pośpiech przecież jest niewskazany. Gdybym miała je zjeść przed wyjściem na uczelnię, na pewno mój talerz tak by nie wyglądał: )
Samo przygotowywanie "talerza" sprawia dużą frajdę, bo możemy na nim ułożyć to, co nam się podoba, a uśmiech jedzącego takie śniadanie jest gwarantowany.
Placuszki są bardzo smaczne, delikatne, miękkie i żółciutkie. Na pewno w sam raz na leniwe śniadania, bo co jak co, ale śniadanie jest najważniejsze w ciągu dnia, dlatego można sobie pozwolić na troszkę więcej: )
Przepis od Nigelli. Zrobiłam z 1/3 składników, bo podała, że wyjdzie ok 30 placuszków, nie wiem jakim cudem, bo mnie wyszło z 1/3 porcji maksymalnie 6. Jej Placuszki musiały być chyba wielkości większej pięciozłotówki, bo moje nie były wcale pokaźnych rozmiarów. Ale tak to już jest z tymi "ilościami", każdemu wychodzi inaczej: ) nie warto się tym przejmować

ps. Naprawdę jestem uzależniona od placuszków...: )

Placuszki z mąką kukurydzianą
6 małych placuszków

składniki:

- 50 g mąki kukurydzianej lub drobnej kaszki kukurydzianej
- 30 g mąki pszennej luksusowej, typ 550
- 1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cukru
- 1 jajko
- 100 ml mleka
- 10 g roztopionego masła
- szczypta soli
- opcjonalnie oliwa do smażenia
- parę listków mięty
- cukier puder
- powidła śliwkowe i dżem pomarańczowy

Wszystkie sypie składniki wymieszać w jednej misce. Do drugiej miski wlać mleko, wbić jajko i rozkłócić.
Do mokrych składników stopniowo dodawać sypkie, a gdy się połączą dolać stopione masło.
Rozgrzać patelnię< jeśli nie macie takiej do naleśników dodać oliwę, bo placuszki szybko przywierają> i nakładać po łyżce masy na patelnię, delikatnie ją rozprowadzając, żeby placuszek był odrobinę szerszy, tak ok 6- 7 cm.
Smażyć ok 1- 2 minut, aż placuszek się zarumieni. Szybko odwrócić i smażyć jeszcze przez chwilkę.
Można podawać w sposób klasyczny, jednak jeśli odważycie się na odrobinę ekstrawagancji z gotowych placuszków wykrawaczką do ciasteczek w kształcie kurczaczka wykroić wzór. Kurczaczki ułożyć na talerzu, z mięty zrobić trawę, z powideł dzióbki, skrzydełka i nóżki, z dżemu pomarańczowego promienie słoneczka a z cukru pudru chmurę.
Skrawki pozostałych placuszków oczywiście również zjeść! Placuszki są zbyt dobre, żeby je wyrzucać: )
Smacznego!







Zachęcamy niejadki do jedzenia!

sobota, 23 marca 2013

Rozpoczęcie wielkanocnego kucharzenia. Na początek zdrowo i zielono.

Pasta z awokado. Jajka i kanapki.



Od dzisiejszego dnia postanowiłam dodawać przepisy, które mogą kojarzyć nam się z Wielkanocą, bo ja osobiście ją uwielbiam. Już nie mogę się doczekać aż w domu będzie żółto- zielono<swoją drogą mam nadzieję, że za oknem też tak będzie>, z rzeżuchą i żonkilami na stole.
Chyba każdy się ze mną zgodzi, że pierwsze skojarzenie z Wielkanocą to jajko. W przeróżnych formach, od zwykłego jajka na twardo z majonezem, przez kolorowe pisanki i wydmuszki po jajka faszerowane i ciasteczka w kształcie jajka do lukrowania. Można powiedzieć, że jajko na Wielkanoc króluje.I powinno królować, bo jest składnikiem kopalni przepisów, które mogą uruchomić naszą wyobraźnię. A wyobraźnia w kuchni jest przecież niezbędna.
Tym razem wzięłam jajko z tej strony "od faszerowania". Musiałam na szybko zrobić coś z awokado, bo kompletnie o nim zapomniałam i leżało sobie w lodówce, czekając aż w końcu go wyciągnę i zrobię z nim coś pożytecznego.
A że miałam ochotę dzisiaj na jajko na twardo postanowiłam zrobić sobie pastę.
Najdłuższym etapem jest chyba gotowanie jajek, więc raczej się nie naczekałam, ale to dobrze, bo mając w myślach pyszne awokado z twarożkiem robiłam się głodna w sekundę.
Pasta jest pyszna. Delikatna i ostra zarazem z chrupiącą i słodką kukurydzą. Twaróg z awokado tworzą niesamowite połączenie, które mogłabym jeść na okrągło.
Więc, jeśli nie macie, co robić z awokado....teraz już macie; D

Pasta z awokado i twarogu
miska pasty< jak na zdjęciu>

składniki:

- dwa awokado
- 200 g twarogu chudego
- 1 mała cebula
- 1/3 puszki kukurydzy
- garść pestek słonecznika
- 1/4 łyżeczki papryki ostrej,
- sól i pieprz

ponadto:
- jajka <pasty jest dużo, więc na 10- 15 jajek wystarczy spokojnie>
- siemię lniane
- kilka kromek chleba żytniego

 Cebulę pokroić w drobną kosteczkę. Odstawić
Pestki słonecznika podprażyć na suchej patelni ok 5 min. Odstawić.
Awokado przekroić na pół. Połowy skręcić w odwrotną stronę i oddzielić od siebie. Do pestki wbić nóż, przekręcić i wyjąć pestkę. Pokroić połówki awokado na 4- 5 plastrów. Dużą łyżka wybrać miąższ ze skórki i pokroić w kosteczkę< moje awokado było bardzo dojrzałe, więc wystarczyło, że pociągnęłam za końcówkę skórki i sama odchodziła>. Następnie włożyć do miski i za pomocą praski do ziemniaków <taka> rozgnieść awokado. Dodać twaróg, kukurydzę, pestki słonecznika, cebulę i wymieszać dokładnie.
Dodać paprykę, sól i pieprz do smaku. Wszystko wymieszać.
Jajka ugotować na twardo. Do osolonej i gotującej się wody dodać jajka. Zmniejszyć ogień i gotować przez 8.5 minuty. Następnie cały garnek dać do zlewu i zalać zimną wodą. Wyciągnąć jajka z wody, wytrzeć ścierką, obrać i przekroić delikatnie na pół. Wybrać żółtka< jeśli nie chcecie ich marnować, można je śmiało dodać do pasty: )> i wypełnić pastą z awokado.
Każde jajko posypać siemieniem lnianym.

Pastę można jeść również z chlebem lub samą, bez niczego, mnie przynajmniej tak smakuje: )
Smacznego!














czwartek, 21 marca 2013

Powitanie wiosny< przynajmniej w kuchni> i próba kolorów

Babeczki biszkoptowe z bitą śmietaną i powidłami śliwkowymi

 


 1 dzień wiosny? Gdyby nie data, pomyślałabym sobie, że cofnęłam się do początku grudnia. Pogoda absolutnie nie nastraja do dobrego humoru, wręcz przeciwnie. Nic się nikomu nie chcę, każdy najchętniej wolałby zostać w domu, w łóżku i spałby do późna, żeby tylko nie patrzeć na to, co jest za oknem i w ogóle, żeby nie wychodzić z domu. I ja w tym wypadku również nie jestem wyjątkiem. Jak dzisiaj wstałam i pomyślałam sobie, że cały dzień spędzę poza domem, miałam ochotę sprawić sobie jakąś grypę.
A dzisiaj przecież zaczyna się wiosna! Powinno być słonecznie, ciepło, z krokusami i żonkilami w ogródku. A jest niestety, jak jest.
Postanowiłam, że te babeczki będą manifestacją zimy numer II. Sałatka nie pomogła, może pomogą babeczki: )
Chciałam, żeby były zachęcająco kolorowe, ale nie tak, żeby tylko ładnie wyglądały. Często zdarza się tak, że jakiś wypiek wygląda naprawdę kusząco, a później się okazuje, że jest nie do zjedzenia i lepiej, żeby był tylko do oglądania.
Ale zapewniam Was, że z tymi babeczkami tak nie jest. Są naprawdę pyszne. Spód babeczki jest delikatny, puszysty i mięciutki, śmietana nadaje słodyczy i lekkości a powidła odrobinę "słodkiej" goryczki. Dla takiego połączenia warto się poświęcić: )
Ich kolor uzyskałam oczywiście przez dodatnie odrobiny barwnika, stąd ta próba kolorów, ponieważ barwniki zakupiłam ostatnio i chciałam sprawdzić, czy rzeczywiście się nadają.
Muszę przyznać, że np babeczkowe kremy czy lukier królewski z dodatkiem barwnika nadają wypiekom pięknego wyglądu. Od czasu do czasu warto się skusić na kolorowy wypiek, satysfakcja z wyglądu jest gwarantowana: )
Miejmy teraz nadzieję, że wiosna przyjdzie szybko, bo naprawdę zimy już chyba każdy ma dosyć, ze mną na czele: )


Babeczki biszkoptowe z bitą śmietaną i powidłami śliwkowymi
12 babeczek <w odrobinę mniejszych papilotkch niż standardowe>

 składniki na ciasto:
- 125 g mąki pszennej, typ 550
- 1/2 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 125 g miękkiego masła
- 100 g cukru
- 2 jajka
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 50 ml mleka
- odrobina żółtego barwnika

Masło utrzeć z cukrem na jasny puch. Następnie dodać ekstrakt waniliowy. Mąkę przesiać i dodać do niej proszek do pieczenia. Do masła z cukrem wbijać po jednym jajku, dosypując w tym samym czasie po łyżce mąki z proszkiem do pieczenia. Wszystko miksować po dodaniu każdego jajka. Wmieszać pozostałą część mąki, następnie mleko i wymieszać dokładnie. Dodać odrobinę barwnika <ilość zależy od tego, jak intensywny kolor chcecie uzyskać, mnie wystarczyło tyle, ile mieści się na sam czubek łyżeczki>
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
Formę do muffinek zapełnić papilotkami i wypełnić ciastem, starając się, aby w każdej papilotcę było po tyle samo ciasta.
Piec przez 15 minut, aż babeczki staną się złociste.
Po upieczeniu wyjąc z piekarnika, odczekać 5 minut, a następnie wyjąc z formy na kratkę do całkowitego wystudzenia.

składniki na krem i nadzienie:
- 500 ml śmietany kremówki <30%>- mnie zostało trochę bitej śmietany, więc myślę, że 400 ml wystarczy spokojnie
- 2 łyżeczki żelatyny
- 120 ml wody
- 3 łyżki cukru waniliowego
- cukrowe ozdoby
- 12 łyżeczek powideł śliwkowych< ok 1/3 słoika>
- odrobina zielonego barwnika <kolor nazywany zielenią cukrową>

Najlepiej przygotować ją jeszcze przed wykonaniem ciasta na babeczki. Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie. Odstawić.
Śmietanę ubić, tak, żeby podczas miksowania na powierzchni powstawały wstążki< nie może być zupełnie sztywna>. Następnie dodać cukier i ponownie miksować. Ostudzoną, ale letnią żelatynę wlać do bitej śmietany i ponownie miksować. Następnie dodawać w porcjch barwnik, za każdym razem miksując do uzyskania pożądanego koloru. Gotową śmietanę włożyć do lodówki, aby trochę stężała.
Muszę powiedzieć, że gdyby nie moje roztargnienie, tak właśnie zrobiłabym krem, jednak zamiast zwykłej żelatyny kupiłam żelatynę fix do deserów. Według przepisu na opakowaniu na 0.5 litra kremówki miałam wsypać całe opakowanie rozpuszczone w 150 ml wody.. Byłam trochę zaskoczona, że aż wszystko mam dodać, no ale z braku normalnej żelatyny musiałam zaufać temu specyfikowi. Bita śmietana wyszła naprawdę baaarrdzzoo sztywna, do całkowitego zgęstnienia potrzebowała 15 min. Nie straciła swojego smaku i nadal była kremowa. Ale jednak.... nadal jestem trochę sceptyczna, co do tego.

Kiedy babeczki wystygną, małym nożem odciąć najpierw wyrośnięte górki, a następnie wyciąć na środku babeczki wgłębienie. Do wgłębienia dodać po łyżeczce powideł śliwkowych.
Sztywną bitą śmietanę przełożyć do rękawa cukierniczego i wyciskać na babeczki zaczynając od zewnętrznego brzegu. Całość posypać cukrową posypką.
Przechowywać w lodówce do kilku dni najlepiej w szczelnie zamkniętym pojemniku< śmietana lubi "łapać" inne zapachy>
Smacznego!









przepis na ciasto babeczkowe- Nigelli Lawson w "Jak być domową boginią"

wtorek, 19 marca 2013

Łososiowy koszyczek?

Sałatka z łososiem, pomidorem, rzodkiewką, groszkiem zielonym i ogórkiem szklarniowym


Już od patrzenia na tą sałatkę można dostać szoku witaminowego. To fakt, jest zdrowa, pożywna, smaczna i ładnie wygląda. Czego chcieć więcej?
Sałatki mają to do siebie, że można eksperymentować z produktami do niej dodawanymi. Różnorodność i harmonia smaków sprawiają, że sałatki są takie pyszne i dużo ludzi je uwielbia. Ze mną nie jest inaczej. Mogłabym jeść je i jeść, a co najlepsze nigdy się nie znudzą, bo zawsze można wymyślić coś nowego.
Ja przeważnie robię sałatki na szybko, patrzę co mam w lodówce i próbuję to jakoś skleić ze sobą. I szczerze mówiąc takie sałatki wychodzą najsmaczniejsze. Nie staram się wrzucać do nich jakichś wyszukanych produktów, które ciężko jest znaleźć w sklepie, bo po prostu nie mam czasu na ich szukanie. Choć rzecz jasna, czasem zdarzy mi się i taka już nawet nie sałatka a każdego rodzaju danie, które jest nieco odmienne i "egzotyczne". Bo przecież każdy lubi odkrywać nowe smaki, nie jestem wyjątkiem: )
Ale tą sałatkę można zrobić zawsze, bo zawsze znajdziecie produkty do niej potrzebne i wcale nie trzeba szukać ich nie wiadomo gdzie, wystarczy przejść się do najbliższego sklepu z warzywami czy supermarketu.
A czemu koszyczek? Kiedy zrobiłam tą sałatkę i podałam ją na stół, zaczęła się dyskusja na temat" "Jak Ty ją nazwiesz?" Człowiek czasem naprawdę potrafi być kreatywny i w ruch poszło mnóstwo nazw, zaczynając od owego koszyczka a kończąc na kielichu. Koszyczek spodobał mi się najbardziej, więc, żeby sałatkowa burza mózgów nie poszła na marne- taki jest tytuł posta: )
Co do samej sałatki, jest chrupiąca, orzeźwiająca, łączy w sobie wiele smaków, ale wychodzi jej to na dobre i bardzo ładnie wygląda na talerzu.
Zamiast dymki można byłoby spróbować dodać miętę, myślę, że stworzyłaby nowy, przyjemny aromat: )

Sałatka z łososiem, pomidorem, rzodkiewką, groszkiem zielonym i ogórkiem szklarniowym
Miska sałatki lub 3 duże i jeden mniejszy "koszyczek"

składniki:

- 150 g łososia wędzonego
-  kilka liści sałaty lodowej
- 4- 5 rzodkiewek
- 2 duże pomidory
- 3/4 średniej długości ogórka szklarniowego
- pół puszki groszku zielonego
- oliwa z oliwek
- łyżka soku z cytryny
- sól, pieprz, bazylia suszona do smaku

Wymieszać łyżkę oliwy z 1 łyżeczką bazylii, natrzeć łososia i pokroić w kostkę. Odstawić.
Pomidory przekroić w poprzek, usunąć miąższ. Ogórka pokroić na ćwiartki, usunąć pestki i razem z pomidorem pokroić na drobną kosteczkę.
Rzodkiewkę pokroić w talarki.
Pomidory, ogórka, rzodkiewkę, groszek i łososia wrzucić do jednej miski, Dodać sok z cytryny, trochę oliwy, sól, pieprz i bazylię< nie musicie dodawać, ja ją uwielbiam, więc zawsze dodaję więcej: )> i wszystko wymieszać.
Odrywać od główki sałaty liście, tak, żeby nie za bardzo je uszkodzić i pozostały całe< nie przejmujcie się, jeśli trochę się porwie, mnie też się tak stało: )>. Ja zrobiłam to w ten sposób, że odcięłam tą część, do której są przymocowane liście i było mi łatwiej. Liście sałaty umyć i osuszyć.
Do każdego liścia nakładać po dosyć sporej ilości sałatki.
Wszystko posypać posiekaną dymką lub świeżą natką pietruszki.
Jeśli wolicie wersję klasyczną wystarczy do miski dodać poszarpane liście sałaty i gotowe: )
Smacznego!











sobota, 16 marca 2013

Słono- słodki kuszący mały wypiek

Muffinki z masłem orzechowym i snickersem



I znowu kolejna rzecz, która sprawia, że nie potrafię odmówić sobie kolejnej porcji: masło orzechowe. Kiedyś, będąc małą dziewczynką bardzo mi nie smakowało, wtedy im coś bardziej słodkiego tym lepiej. Ale teraz masło orzechowe jest na pierwszym miejscu.
Od zawsze chyba porównywało się ze sobą nutellę i masło orzechowe, szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego. Każde z nich smakuje zupełnie inaczej i działa na inne kubki smakowe. Może to kwestia tego, że obydwa najczęściej służą do smarowania pieczywa? Nie wiem. Ale gdybym miała wybierać, padłoby na masło orzechowe.
Bardzo często zdarza się też tak, że ludzie, którzy nie kosztowali nigdy masła orzechowego myślą, że będzie takie słodkie, jak nutella. I jakie jest później ich rozczarowanie, kiedy czują w ustach słony smak orzechów.
Ja nigdy się nie rozczaruję. A moim ideałem jest połączenie masła orzechowego z powidłami śliwkowymi, można się wtedy rozpłynąć: )
Co do muffinków, chyba nie trzeba dużo o nich pisać, ich skład mówi sam za siebie.
Ach i ich autorka...Nigella Lawson*. Nie będzie kłamstwem, jeśli powiem, że uwielbiam tą kobietę, mimo że czasem troszeczkę przesadza w przepisach< chociażby zwiększona nie wiem ile razy ilość cukru, który bardzo często redukuję, bo nie wyobrażam sobie wypieków z taką ilością tych białych kryształków>. Nigella ma bardzo przyjemny sposób bycia. Już samo czytanie jej książek jest przyjemnością, to jak pisze i opisuje wszystkie swoje potrawy, sprawia, że, jak najszybciej chcemy coś ugotować.
Muffinki same w sobie są puszyste, mięciutkie, słono- słodkie i znikają w 5 minut. Nie łatwo powstrzymać się od wzięcia kolejnej, ale czy trzeba się powstrzymywać?

Muffiinki z masłem orzechowym i snickersem
12 muffinek< mnie wyszło 16, ale użyłam trochę mniejszych papilotek>

składniki:
- 250 g mąki pszennej
- 85 g cukru trzcinowego
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 160  masła orzechowego typu crunchy <gładkie masło również spełni swoją rolę: )>
- 60 g roztopionego masła
- 1 rozkłócone jajko
- 175 ml mleka
- 3 posiekane snickersy po 65 g <ja dałam w sumie 150 g, ale nie zaszkodzi dać więcej; )>
- garść orzechów ziemnych solonych

Do dużej miski przesiać mąkę, dodać cukier, sól i proszek do pieczenia. Następnie dodać masło orzechowe i mieszać do momentu utworzenia się kruszonki. Do mleka wlać masło, rozkłócone jajko i całą miksturę delikatnie wlewać do miski z okruszkami. Połączyć wszystko bardzo niedbale, mogą zostać grudki, to nawet lepiej dla muffinków. Do ciasta dodać posiekne snickersy i jeszcze raz zamieszać ostrożnie.
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni <Jeśli tak, jak ja zostawicie jeden kawałek snickersa na wierzch, radzę zmniejszyć temperaturę do 190 stopni, ja tego nie zrobiłam i snickersowy karmel trochę się "przyrumienił", ale wcale nie uważam, żeby oszpecało to jakoś muffinki wręcz przeciwnie: ) Jednak ostrzegam, że może tak się stać w podanej przez Nigellę temperaturze, a że ja wychodzę z założenia, że do muffinek raczej nie trzeba zaglądać w czasie pieczenia, bo przecież same się zrobią, przyszłam po wyznaczonym czasie i najpierw trochę się przeraziłam, bo myślałam, że spaliłam całe muffinki. Na szczęście był to tylko efekt mojej nieszczęsnej lampki w piekarniku, która lubi czasem postraszyć, że przypaliłam ciasto: )>
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami i napełniać je ciastem. Ja zrobiłam to do więcej niż 3/4 wysokości i wszystko było w porządku. Na wierzch każdej papilotki można dodać trochę orzeszków i jeden kawałek snickersa. Wszystko lekko docisnąć, żeby trzymało się na muffinach.
Piec ok 20- 25 minut <ja piekłam 20 min>. Upieczone muffiny wyjąć z piekarnika, pozostawić na 5 min, żeby trochę wystygły, a następnie przenieść każdą z osobna na metalową kratkę, żeby ostudziły się kompletnie. U mnie jednak ta zasada nie działa: )
Smacznego!











*Przepis wzięty z "Jak być domową boginią" Nigelli Lawson.